Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

ROMEO I JULIA, Notatki z Historia

tym mniej, by historia Julii i Romea opierała się na histo- ... 1 ajpi ę kniejsze barwy swej poetyckiej palety stosuje autor.

Typologia: Notatki

2022/2023

Załadowany 24.02.2023

lord_of_dogtown
lord_of_dogtown 🇵🇱

4.3

(22)

118 dokumenty

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz ROMEO I JULIA i więcej Notatki w PDF z Historia tylko na Docsity! przewodnik teatralny Wiliam Szekspir ROMEO I JULIA „Foskromlcnł e. złofmi c y", Tck~L opraC'oWał Zhiunlcw Sawan na podsta.Wit!' przekładów J. Paszkowskiego, L. Ulq·cha I J. Pomlcrowsklego. Rety1erla - Zbigniew Sawan. Sce­ ąografła. - J erz~· St.t•Skl. Muzyka - Audrz.t~J ~larkowskl. Premle.ra 31. I. 1930 r. Sct:na ~blorowa . l re ier zło Sz ~ lra na iał st ckiei „ Wiele hała~u o ole". Tek~t opracował Zblgolcw Sawan posługując się przekładami L. Ulrycha, J . Kasprowicza. L Pinlólłkiego i W . Tarnawskiego. Re1.yscrła - Zbigniew Sawao. D<:korac.ja - Woj c iech Zamecznik. Kostiumy - Irena Nowicka. Muzyka - An­ drzej Markowski. Premiera 26 lipca 1981 r. Leonato, gubernator Messyny - Józef Czcr­ niaw~ki. Benedykt. młody Paduaóczyk, faworyt Don Pedra - Jacek Brick. Hero, córka Leooata - Tl.'ofila Zagloblan~a. Mnic h - f e llk.s Karpowic z. Bcd.lrycze, synowa Lconaltt - El i bl e la Swlę c lcka. WILIAM SZEKSPIR J-0-1tel 91 Jedni ród sławią, inni zręczność swoją. Inni swe skarby, inni ciała siłę, Inni strój modny, choć im źle go skroją, Inni sokoły, psy i Iwnie miłe. I każdy jedno ma upodobanie, Które najwięcej radości mu sprawia. Lecz nie chcę z nimi wchodzić w porównanie. Nad wszystko dobre, moje lepsze stawiam. Dla mnie twa miłość lepsza niź ród stary, Droższa niż skarby i strojów przepychy, Milsza niż sokół, konie i ogary. Drwię, mając ciebie, z całej Judzkiej pychy. Lecz wynędzniałem od tego zarazem, Drżąc, że odejdziesz, czyniąc mnie nędzarzem Przełożył Maciej Słomczyński lecz przywiązania na zyc e cale, połączonego z. dozgonną. wiernością i ufnością bez granic. Następne spotkanie koch anków to mome nL przed za war­ ciem tajemnego ich ślubu. Slub Rome a i Julii jest jednym 7 licznyc h przykł adów w sztukach sze kspirowskich owych małże 1is tw , zawartych nagle i bez wsze lkich fo rm alnośc i. W tych czestych u niego ślubach zawieranych „na podoręd z iu" idzie Sze kspir za \ zo­ rem nowelistów włoskich, lecz podnie ś ć nalei:y, że nie jest to tylko lice ntia poe tica, bo t aką is totnie bywa ła praktyka życia. Dopiero Sobór Trydencki ustanowił bliższe p rzepisy co do formy, koniecznej dl a ważnośc i rnal żer1stwa: o b ccnoś · właściwego duszpasterza i dwóch świ .:i dków oraz zlece ni e ogłoszenia poprzednich zapowiedzi. Przed tem oświadczen ie woli osób dorosłych w o b ecności j <1kicgokolwiek duc howne­ go wystarczało do ważno ści aktu. Owe więc rn a łz e11stw sz·tuk szekspirowskich dokonuj ą ce się w pilru minutach za kulisami, przyczem jakiś ksią d z .1:a wsze na pręd ce si ę znaj­ duje, miały wówczas i w życiu pe łnq pr awną ważn ość. Należy tuta j wspomnieć o fr ancis zkanini e , biacie Lauren­ tym, który łączy węzł em m a ł że1iskim koch,111 ków i jes t ich przychylnym doradcą. Nie żyj e on w klaszt orze, lecz jakby na pustelni tuż pod Weroną, g::lzie się zajm uje, obok udzie­ lania pociech duchowych, pielęgn owan i em z i ó ł lec znic zych, wytwarzaniem leków tajemnych. Bra t Laure nty ma, jak na mni cha, 21pa trywania nieco libera lne i sposób myśle n ia ła­ godnego filozofa, pobłażliwego n a ludzkie n amiętności. Daje obojg u koch an kom pou cze ni a i dobre r2dy, :1ie s zcz ędz i słów pociechy i ukoj e nia. Niektórzy kry tycy wcale nie są zbuuow ani jego pomysł ami i z n aj duj ą , L rady, które on daje kochankom, a szczególnie Julii co do zażycia usypia ­ jącego trunku, są nie ty lko nader niebezpi€!czne , ale wprost niedorze czne. Tego zd ania jest np. Ri.imelin, któ ry sądzi, że skoro już potajemnie pobrani małżonkowie nie mcgli się zdo­ być na wyznanie całej prawdy wobec roLlziców, to wspólna ucieczka byłaby praktyczniejszym i skuteczniejszym środ­ kiem trwałego ich złą czeni a się, a niże li fan tdst y zny , skom­ plikowany i niebezpieczny pomysł . nich a zażyc i a t runku, wywołującego pozorną śmierC:: z późni.~j szym pogr zebem, zło · żeniem do grobu itd. Jakżeż latwo mogło się coś tu popsuć , jak t eż rzeczywiście się stało. J eżeli jedn :i k uwzględnimy zwyczaj, wówczas ogólnie przyjęty, iż chow·ano cia ł a szybko i w otwartej trumnie, to pomysł mnicha nie przedstawia się Wcale tak niedorze cznie. Pan Rilmelin może byc pewny, ze na pros ty środek wykrctdzen!d s i z Romeem pomysłowa i energiczna Juli a zdo by ł a b y się bol jeg rady, gdyby ten środek b y ł łatw o wykon alny i obiecywa ł pe łn ,1 skut eczność. Tymc zasem sam wzgląd n. to , iż pośc ig naty chmiastowy w rctzie schw ytania k o hanków kosLtow <1 iby Romea utra tę ży ­ ci<.1, a Julii groziłb y osadzeniem w klasztorze, niezby t zale­ całby ten krok. Pro jekt bra lct L:i uren tego ma t ę ~vielką za­ l etę, iż Julia znika ze św iata, bo jest prawdopodobne, ż Capule towie grobowca nie będ ą pr zez czas dłuższy otwierać, tym samy m może ię ona z ł ą zyc z rru iżo nkiem bez o bawy pościgu, a nadto nie tra ci prwz to możliwo ści w dalszej przyszło ś ci - j ak o „cudem zma r twychwst a ł a " - pojedna­ nia się nawet z rodzicami i pogodżenia po\ dsnionych rodów. N'a tym polega ni e tylko romanty cznie , ale nawet praktycz­ nie lepsza strona pomysłu bra t Lauren tego nad banalnym wykradzeniem. 1 ajpiękniejsze barwy swe j po ety ckie j palet y stosuje autor ula skreślenia n am k ochanków: ujmuj ącymi więc nad wyraz są oboj e , lecz zaprzeczyć się nie d a, że Julia budzi w nas zachwyt żywszy , nierównie naw t żywszy od Romea. Z pary koch anków Romeo j st st anow czo istotą s ł a bszą, aniżeli Julia. Miłość przyciemni a jego myś l, a przec iwności, które spotyka, ł amią wolę. Umrzeć p o stra cie J ulii je sl gotów, walczyć, by j ą odzyskać, nie potrafi. J a kże odmienn ą od niego jes t Juli a ! Namię tna ć miłości, którą zap łonęł a , sta je i ę niejctk o na ,y chmias t jej wylą c?.· nym ży c i owym powołaniem : L prawdziwie ko biecym odczu­ ciem widzi w nie j skonc ntrowaną ca łą swą przysz łaś· . W szel­ kie inne względy wobec tego us tają , ale mił ość nie tylko nie osłabia u nie j intelek tu i woli, lecz owslePt, nie zmie rnie j ą potęguj e . 1imo je j nie słychani rozbuj alej poetyckie j wy· o brażni tkwi w niej żywio ł en e rg ii i pr ak tycznego Lmystu: nie tylk o pragnie całą dusz ą złączeni a trwa łego z uk ocha­ nym, a l zdobywa się n a zadziwiają ce w siłk i myśli i woli , ażeby dojść do upragnioneg o celu . W scenach z rodzicami, którzy zmus~ają j ą by -dd a ła rę ­ kę hrabiemu Parysowi, obj i1 Wla śmi ły up ór, a , gdy to nie pomaga , ucieka się do pods t pu i pozo rne j uleg łości. Umie przy tym dziwnie panować nad sobą, rać kome di , gdy tegn potrzeba, słowem, choć w nie równie tru dnie jszym j es< od Romea położeniu , w obec zupełne j od rodziców zależności, me staje się ani na chwilę bierną istotą, lecz do ostatk~ wal­ czy, nie tracąc nadziei i siły. Lecz, co nas najwięcej w niej zachwyca, to jej n_iezrówna­ na determinacja i odwag:i. Od chwili, gdy miłość związał a ją z Romeem na zawsze, nie waha się n igly, co czynić, nie cofa przed żadnym niebezpieczeństwem. 3koro widzi, że nie przełamie woli ojca , kiedy nadto ze wzg ,1 rdą odtrącić musi od siebie powiernicę, piastunkę namawiującą ją do sprzenie­ wierzenia się zawartym ślubom, jest już zdecydowana w ostatecznym razie n a śmierć samobójczą. Monolog Julii przed wypiciem usypiającego napoju (akt IV, se 3), to znów jedna z największych kart szekspirow­ skiej poezji. Teraz dopiero, w chwili, gdy zostaje w samot­ ności bez oparcia i pomocy i ma siq zdecydować na krok stanowczy, czuje całe niebezpiecze1'1s l wo, które się z tym łączy. Bujna jej wyobraźnia maluje wszelkie okropności moż­ liwe, jeśli się plan niezupełnie powiedzie: samo już straszne zbudzenie się we wnętrzu grobowc,1 wśród gni j ących tru­ pów może ją o utra tę zmysłów przyprawić . Lecz właśnie w chwili, gdy te trwożliwe obrazy i przypu ·z.c zcnia do kulmi­ nacyjnego dochodzą punktu, wysilki'"m woii je przezwycięża i wychyla napój. Jakże wytłum:iczyć bolesny kres ich miłości? lJlrici i inni mają odpowiedź gotową: Julia i Romeo są zdaniem ich nie bez winy. Ich zbyt ekskluzywna, niepohamowana namiętność, nieuszanowanie woli rodziców, lekceważenie wszelkich wzglę­ dów, obyczajami uświęconych, wszystko to zostaje w sprze­ czności z moralnym porządkiem, opartym na związku rodzin­ nym, i za to spotyka ich kara. Inni znów krytycy kładą główny nacisk nu to, iź Romeo 1 Julia są niejako ofiarą za społeczny rezulta t pogodz~nia si~ obu wrogich rodów, który to skulek spowodow«ny zostaj e ich tragiczną śmiercią. Co do mnie, tak jedno jak i drugie zdanie uważam za nie­ dorzeczność. Ze stanowiska ocenienia losów kochanków według zasad sprawiedliwości musieliby5my stanowczo twier· dzić, że opatrzność karząca ich w ten sposób wyrządza im oburzającą krzywdę. Ich miłość żadną mia r11 nie zasługuje na potępienie, boć przacież przeszkodą w ich złączeniu się jest tylko owa z gruntu nieetyczna nienawiść rodowa, nie z aś jakieś wyższe moralne względy. Jcszc:ze mniej elementu „oczyszczającego" m:1 drugi cytow:rn e zrla nic>. .Til kto, miał­ żeby na to poeta uśmiercać zachwycającą parę kochanków, J których :l!dob1 cudownymi kwiaty SWCJ poezji, ażeby chwilo· wo pogodzić Montecchich z Capule ta mi, owych zajadłych pien ie.czy i zwolenników wendet y? Ani ich znamy, ani ko· chamy, ani wierzymy w ich trwałe pogodzenie się . Tym mniej więc uznać możemy, że warci s ą takie j ofiary, prl y któn'j najlepszych się zgład za , bez pewności, bez rwdziei nawet po· prawienia złych . Nie, w śmierci kochanków nie ma k ary Z ił ich przewinie­ nia . Jeżeli w czymś chcemy się tu dopa trzeć arystotelesow­ skie j katharsis to leży onJ w ł z ach n,1szych i współczuciu, które budzi śmierć obojg J kochanków. Symp :< tie nasze są ich nagrodą, podziw i uznanie dl ,1 ich wie rnej miłości, a niechęć i potępienie dl a waśni rodowej, co ich s zczęś c ie złamała, oto są momenty moralno - estetyczne, tworzące rodzaj „oczysz­ czenian. Data bliższa, kiedy tragedi11 Rome o i Julia zost a ł a napisaną, jest sporna, pewne jednak, że należy ona do wcze snych sto­ sunkowo prac au tora. ·wylicza ją Mc re s w swej Palladis Tamia pomiędzy sze kspiro ws kimi trag cdiilmi (r. 1598), a nad­ to „pirack ie" wyd anie in qu ar to z r. 1597, od lw<uza j ą cL' tekst, prawdopodobnie sceniczny, bo skróco ny m iejscami , dowodzi, że dramat co n ajpóźniej mógł p·.i wstać w r. 1596. Młodociany charakt er poezji s zckspirow~! ic j objawid sic; w treści wybitnie . Przes,1dne i c zęsto nic na tur ,1lnc m2 ta fory i porównania, afektowane anty tezy , po jLJ wi ti 'ł s i ę w wiel­ kiej ilości: nie L-t pominajrny jednuk, że sposób w_ r.ii 1a iu s•c; podleg;1 modzie tak jak strój. ruch y , „wyczaje t ()w.1rzyskiP i Ż :} lud:ll e naw ycze k i afektucji, modą spowudowanych, na­ we t w n <1jżywszych objawich uczuć ni są w stanic wyt by(· się zupełnie. Mimo rue a tur.:lne j u;ęs to dy kcji czuj emy p r1,e­ cież w szekspirO\vskie j tragedii w og<ilc, d SLC.!cg"iinic w wv ­ nurzeniach mił osn ej pury, za wsze szczerość n amiętności. I prze bieg akcji w „Romeu i Julii" zdradza w wielu punk­ t .ich braki, idące na karb młodocianego wicku autora. To s;1 ,,loli drobne stosunkowo usterki, nic osłabia j d ce wartośc dzieła. Jeżeli młodość autora jest po}vodem tych drobniej· szych braków, to z drugie · strony wic kowi młodzie1'lczemu poety zawdzięczamy właściwe pię kności tego dramatu mi­ łości, tylko bowiem wiek młodociany może hymn miłości wy­ śpiewać z taką siłą i przekonaniem, z ilk rzewną, wzrusza ją­ cą 'liryką. 'Widzimy to nu pr:-:ykła d zic wielu innych poetów, u porównanie Romea i Julii z póżniejszymi pracc:mi szekspi­ rowskimi stwierdz a to ponad wsze lką wą t pliwość . Uczucie miłości pOJ dWid się często w inny ch Jego utworach drama· tyqnych, nie jest jednak już nigdzie póżni ej moty wem je · dynym akcji i nigdy ani w części miłość młodzieńcza ni l' ma już t ego żaru i tak przejmującej siły. Dramat o losach Julii i Romea rozgry wa się w paru dniach wiosennych . W te j atmosferze dwa se rcd ku sobie płoną i przedwczesnie giną, lecz giną na to, a żeby ży ' niespożytym życiem w świecie wyobrażni i stać się wyrazem młodości, wiosny i miłości po wieczne czasy. LEON PINIŃSKI (Z k s l ~ żkl .,Sh6 ke s peorc " . Lwuw 1924 r.I TRZY SŁOWA O SZEKSPIRZE O życiu Szekspira dochow t1.ły s i ę bardzo sk ą pe wiadomo­ ści , które opierają się częśc ią na lrddycji ustne j, częścią nd nielicznych i dość ogólnikow)rch wzmiankach i zapiskach współczesnych. życi e po 2t , u rodzoneg o w epoce rozkwitu Renesdnsu, pr1.l' ­ pada na ok res, w k tórym Anglia pod r zqd ami Elżbiety (1558 -1603). po rozlu żnieniu sta rego porz,1dku s połecznego, prze­ żywa ł a zmierzch feud d.!iZmu i n a rodzin y n owe j siły politycz­ nej - burżuazji. Epokę tę Marks n azy wa „z orzą por nną e ry kap1tc:'l istycznej ". Dnia 23 kwietnia 1564 r. w mi asteczku Stra tford nc1d A vo­ nem urod z ił się Wiliam Sze kspir (Sh <:1 kespea rc) jak o naj­ sta rszy z sześcio rga dzi ec i zamożnego kupca i r<1jcy miej ­ skieg o - J ohna. Od siódmego roku życ i d Sze kspir ch odz ił do st.kol po- czą tkowej, w które j zaznaj om ił si ę z ł ,1ciną, w·s t ępnymi wid­ domościami z g re ki oraz pozna ł n a jw t1 ż nicjsze dticła klasy­ kó w s ta roży tn ośc i. Szkoły te j p ra wdopodobnie nie uko i1 czy ł. Zżył s i ę bardzo z piękną przyrodą okolic Strn.tfordu i pozn ctł ży c i oraz poezję ludu, k tóry póżniej od egra ł ważn ą r c :ę w jego twórczości. vV la tach chłopięcych Szekspir miał również sposobnośc: przyglądania się od czasu d o cz su przedstawieniom wędrow­ nego tea·tru, który na goś cinne występ r zjeżdża ł do Strat­ fordu. W r. 1582 osiemna tole tni Szekspir, żeni się z Anną Hat­ heway, córką boga tego chł o pa. Z m ałże ń s twa teg o mi a ł troje dzieci. Związek z Auną nie był , zdaje s ię zbyt szczęśliwy. Wydawca: Teatr Dramatyczny stoku • Redakcja Teatralny 1967/68 Bil li 34li1;11 ~ooo sz t. A5 G-3 im. Al. Węgierki w Białym· - Lech Piotrowski • Sezon Cena 3 zł . . . ,. , ' . „ . r· .. , .· .. ', .ti!:j > ..... '~ ,,._ ~-I . I . i l 1 . Y . . "' ' .,-,;. \ ;·. -, ~.tt' \ ··. ~'i :J~, \ .~ .' .. ·~r.·. · .. ~. :\ 1 't .. ·.~ ' ~ · ~ , ... 'tt'' \.(' { . . . ' -1 ~· \ ' ,· .··./ . . . I .... ·.· •·•·· . ·. ·· .. ·. ··1; 1\· '· .. · ... '. •/ . . ... , --1..,1/j l ' ~ tli <i • },... 1· .. •·· .... . ·.. • . > 'i' _ , Jirr „Koriolan". Adaptac ja i opracow·a.nie tekslu - Jer&ego Zcgalskieyo na podstawie prz1•­ kladów L. Ulrycha i J. Paszkowskiego. Inscenizacja i rctyserta - Jeny Zegalski. Sc1· ­ .Uografia - Krzyszlo( Panklewłtz. Premit!ra 27.IV.19til r. Scena zbiorowa. l D łalliC ier szt Szeks ira a scenie białosl cldeJ .,Burza." . Komt dla "„ Il tZ~~dach. Prt('kład : Zofia Slw·lckdl. lł.t· t.y st."r - Jerzy Zegalski. Scenogral - Teresa Ponińska. PremlNa dnia 13. Vl.1984 r. Miranda - Teolłla Zagło­ biaoka. Alonso, król Neapolu - Janusz Barbo.nkl. F~rdyuand, !!'YD króla Neap1>łu - Krzysztol Zi e mbl6 ski. WILIAM SZEKSPIR ROMEO I JULIA (Romeo and Juliet)i tragedia Przekład , Józefa Paszkowskiego Sonety przełożył Maciej Słomczyński os oby: Chór - Grażyna Juchniewicz Eskalus, książę Werony - Eugeniusz Dziekoński Parys, miody szlachcic, krewny księcia - Andrzej Karoldk. Monteki - Jerzy Mędrkiewicz Kapuleli - Stanisław Jaszkowski Romeo Monteki - Mieczysław Banasik. Merkutio - Zdzisław Latoszewski Benvolio - Bogusław I-lubicki Tybałt - Ryszard Zieliński Brat Laurenty - Marian Szul Brat Jan ~ Janusz Piechowski Baltazar, służący Romea - Tadeusz Zapaśnik. Grzegorz - Wiesław Ostrowski Piotr - Tadeusz Kuduk Dowódca warty - Edward Laskowski Aptekarz - Władysław Karwicz Pani Kapuleti - Danuta Rymarska , Pani Monteki - Stanisława Masłowska .Julia Kapuleli - Barbara Komorowska Niania - Nina Czerska Straż, pachołkowie, muzykanci, obywatele Werony - ze­ spół pomocniczy Reżys e ,ri « : BRONISŁAW ORLICZ S ce nografi a: STANISŁAW BĄKOWSKI Muzyka: TADEUSZ BAIRD Choreografia: WITOLD GRUCA Układ w alk: Vv ALDEMAR WILHELM Asystent reżysera : MIECZYSŁAW BANASIK ~REMIERA 23. Ili. 1968 R. Teatr Dramatyczny im. Al. Węgierki w Białymstoku Sezon 1967/68 Dyrektor Teabu - Bronisław Orlicz Zastępca Dyrektora - Witold Różycki Kierownik literacki - Lech Piotrowski
Docsity logo


Copyright © 2024 Ladybird Srl - Via Leonardo da Vinci 16, 10126, Torino, Italy - VAT 10816460017 - All rights reserved