Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

W pustyni i w puszczy opracowanie, Schematy z Język polski

W pustyni i w puszczy opracowanie

Typologia: Schematy

2023/2024

Załadowany 02.06.2024

kasiasz30698
kasiasz30698 🇵🇱

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz W pustyni i w puszczy opracowanie i więcej Schematy w PDF z Język polski tylko na Docsity! W PUSTYNI I W PUSZCZY, Henryk Sienkiewicz OPRACOWANIE Kiedy Sienkiewicz przystępował do pisania W pustyni i w puszczy, miał za sobą już 40 lat do- świadczeń w pracy literackiej. Na początku XX wieku zyskał miano jednego z najpopularniejszych pisarzy świata, a jego powieści tłumaczono na blisko 30 języków i wydawano w rekordowych na- kładach. Sam autor czuł się jednak już wyraźnie przemęczony i wyeksploatowany. Powieść dla młodzieży, która – jak się okazało – zamknęła jego literacką karierę, była przeto ostatnim wzlotem wyjątkowego talentu epickiego – w tym fragmencie, zaczerpniętym z książki Wiesława Kota W pu- styni i w puszczy. Prawda i legenda autor przybliża okoliczności, gdy Sienkiewicz miał przystąpić do prac nad powieścią skierowaną do młodego czytelnika. Pierwsze egzemplarze W pustyni i w puszczy ukazały się przed wigilią 1911 roku, stając się na- tychmiast ulubionym prezentem pod choinkę. Wcześniej powieść była drukowana w odcinkach w wielu pismach, np. "Kurierze Warszawskim", "Dzienniku Poznańskim", "Słowie Polskim", a także w "Dzienniku Chicagowskim". Pisarz, który miał już na swoim „koncie” kilkoro dziecięcych bohaterów (m.in. postacie z nowel: Orso; Janko Muzykant), korzystał w czasie prac nad fabułą utworu z niezwykłych konsultacji. Jego „ekspertką” była 9-letnia Wanda Ulanowska – przybrana córka profesora Uniwersytetu Jagielloń- skiego Bolesława Ulanowskiego, który prywatnie był oddanym przyjacielem Henryka. Pisarz aż do śmierci korespondował z Wandzią. Gdy przysyłał jej czekoladki, podpisywał karteczkę jako „Staś Tarkowski”. Dziewczynka była pierwowzorem Nel. Pierwotnie powieść, która powstała w wielu miejscach (podczas pobytu Sienkiewicza w uzdrowi- sku Baden pod Zurychem w Szwajcarii, gdzie leczył się z malarii, w Oblęgorku, w licznych miasta- ch Włoch, w Warszawie, w Krakowie, w Wiedniu, w Paryżu) i była efektem jego miłości do Afry- ki, którą zwiedził dwadzieścia lat wcześniej (w 1890 roku) i opisał w Listach z podróży do Amery- ki, miała nosić tytuł Przygody dwojga dzieci w środkowej Afryce. W jednym z licznych listów Sien- kiewicza czytamy interesującą wzmiankę dotyczącą bohaterów książki: Będzie tam występował chłopiec Polak, dziewczynka Angielka, a prócz tego Beduini, Arabo- wie, Murzyni – ludożercy, nie licząc słoni, krokodylów, lwów, hipopotamów etc. Ideą przyświecającą autorowi Trylogii było marzenie, by najnowszy utwór był nie tylko uciechą dla dzieci, lecz także dla ich rodziców. Jego wzorem był w tamtych latach Rudyard Kipling, autor Księgi dżungli. Ekranizacje W pustyni i w puszczy Pierwszej ekranizacji powieści Sienkiewicza podjął się Władysław Ślesicki. Superprodukcja, która weszła na ekrany kin w 1973 roku cieszyła się wielką popularnością. Dodatkowo film mógł po- chwalić się piosenkowym hitem ze ścieżki dźwiękowej – piosenką Najjaśniejsza z jasnych gwiazd wykonywaną przez zespół 2+1.Co ciekawe w obsadzie aktorskiej filmu znalazło się jedynie cztere- ch zawodowych aktorów (Stanisław Jasiukiewicz – Władysław Tarkowski, Edmund Fetting – Pan Rawlison, Zygmunt Hobot – Grek Kaliopuli, Zygmunt Maciejewski – Linde). Do castingu na role dziecięce zgłosiło się około 30 tys. chętnych. Ostatecznie rolę Stasia powierzono Tomaszowi Mę- drzakowi, a Nel Monice Rosce. Ja i Tomek w ciągu kilku dni staliśmy się gwiazdami. Ludzie nie dawali nam przejść na ulicy, prosili o autografy i wspólne zdjęcia. Dniami i nocami stukali do drzwi naszych mieszkań, a telefon dzwonił non stop. Dostawałam codziennie stery listów z wyznaniami miłosnymi, mimo że miałam tylko 12 lat. Nieznajomi ludzie zapraszali nas na wakacje w najpięk- niejsze regiony kraju. Aż dziw, jak to wszystko przetrzymałam, wspomina po latach Monika Rosca. Ślesicki nieco unowocześnił historię Stasia i Nel. W jego filmie brakuje zwłaszcza obecnych u Sienkiewicza pochwał pod adresem angielskich kolonizatorów Czarnego Lądu. Zdanie o czarno- skórych i Arabach: Oni są przecież u siebie, które pada w filmie, najlepiej ukazuje różnicę pomię- dzy wizją reżysera, a tą przedstawioną przez pisarza niemal sto lat wcześniej. Film okazał się wiel- kim sukcesem kasowym. W ciągu dwóch pierwszych tygodni (premiera miała miejsce 16 paździer- nika 1973 roku) film obejrzało ponad dwa miliony widzów, a po miesiącu już trzy i pół miliona. W 2000 roku reżyser Maciej Dutkiewicz zapragnął przypomnieć polskim widzom losy Stasia i Nel. Z powodu choroby zastąpił go południowoafrykański reżyser Gavin Hood. Podobnie jak przed laty zorganizowano casting na role dziecięce. Stasia zagrał Adam Fidusiewicz, a Nel Karolina Sawka. Obok nich na ekranie pojawili się „starzy wyjadacze”: Artur Żmijewski (Władysław Tarkowski), Andrzej Strzelecki (Pan Rawlison), Krzysztof Kowalewski (Kaliopuli), Krzysztof Kolberger (Lin- de) i Agnieszka Pilaszewska (Pani Olivier). Film kręcono głównie RPA. Jego premiera odbyła się w marcu 2001 roku. Chociaż wstępnie chęć obejrzenia filmu wyraziło aż 17 milionów Polaków (we- dług badań OBOP) to obraz ten nie zgromadził aż tak wielkiej widowni. Powszechnie uważa się, że pod względem artystycznym pierwsza ekranizacja powieści Sienkiewicza była dużo lepsza. 
 
 Czas i miejsce akcji Opisane w powieści przygodowej Henryka Sienkiewicza wydarzenia rozgrywają się pod koniec XIX wieku w Afryce, gdzie autor „W pustyni i w puszczy” był w kilka lat po zakończeniu powsta- nia mahdystów, stanowiącego tło historyczne opisywanych wydarzeń. Dzięki lekturze tego dzieła czytelnik poznaje takie afrykańskie miasta i krajobrazy, jak wymie- niony Port Said w państwie Egipt, Pustynię Libijską, dżunglę, położony w egipskiej prowincji El- Fajum wzdłuż Nilu Medinet (El-Medine), Izmaił i Kair, jezioro Timsah i rzekę Wadi-Toumilat czy miasto Mombassa, zwiedza starożytne miasto Krokodilopolis, ogląda piramidę Hanara i jezioro Ka- roun, podróżuje przez miejscowości: Wadi-Rajan (skupisko wzgórz), Kharge, Asuan, Wadi-Halfa, Chartum, Omdurman, Faszodę, dowiaduje się o „naturalnych” mieszkańcach Afryki: słoniach, lwa- ch, wobo czy też egzotycznej roślinności (piękne, rozłożyste drzewa: nabaku, sykomory, drzewa chlebowe, a zwłaszcza baobab). Osią temporalną jest budowa Kanału Sueskiego, przy której doszło do spotkania ojców dwójki głównych bohaterów: inżynierów Tarkowskiego i Rawlisona, 25 kwietnia 1859 roku. Zostali oni sprowadzeni do Port Said przez Brytyjczyków, by zająć się modernizacją i konserwacją budowli. Drugim ważnym wydarzeniem historycznym, umiejscawiającym akcję w czasie, jest wspominane powstanie mahdystów. Rewolucja wybuchła 25 stycznia 1885 roku i właśnie w tym roku rozpo- czyna się akcja właściwa „W pustyni i w puszczy”. GŁÓWNE WĄTKI podobieństwo do głowy zwierzątka o dużych, ostro zakończonych uszach. W niektórych miej- scach las podszyty był krzakami dzikiego jaśminu, upiętymi w girlandy z cienkich pnączów kwitnących różowo. Płytkie parowy i wgłębienia porastały paprocie zbite w jeden nieprzenik- niony gąszcz: to niskie i rozłożyste, to wysokie, z pniami poobwijanymi jakby kądzielą, sięga- jące aż do pierwszych konarów drzew i rozpostarte pod nimi w delikatną, zieloną koronkę. W głębi nie było jednolitych drzew: daktylowce, rafie, palmy wachlarzowe, sykomory, chlebow- ce, euforbie, olbrzymie odmiany senecjonów, akacji, drzewa o liścieniu ciemnym i lśniącym, i jasnym lub czerwonym jak krew, rosły obok siebie, pień przy pniu, splątane gałęziami, z któ- rych strzelały kwiaty żółte i purpurowe, podobne do świeczników. W niektórych odstępach nie było wcale widać drzew, gdyż od ziemi aż do wierzchołków po- krywały je pnącze przerzucając się z pnia na pień, tworząc jakby wielkie litery: W i M, zwie- szając się na kształt festonów, firanek i całych kotar. Liany kauczukowe dusiły wprost w tysią- cznych wężowych skrętach drzewa i zmieniały je w piramidy zasypane białym kwieciem jak śniegiem. Naokół większych lianów obwijały się mniejsze i gmatwanina stawała się tak niesły- chana, że przetwarzała się nieomal w ścianę, przez którą ani człowiek, ani zwierz nie zdołałby się przedrzeć. Miejscami tylko, gdzie przedzierały się słonie, których sile nic nie potrafi się oprzeć, były powybijane w gąszczu jakby głębokie i kręte korytarze”. Kilkanaście razy na dzień wiatr „przepędzał po niebie wzdęte obłoki, które zlewały ziemię obficie, po czym znów rozbłyskiwało słońce, jasne, jakby świeżo wykąpane, i zalewało złotym światłem ska- ły, rzekę, drzewa i całą dżunglę”. Roślinność, zwłaszcza trawy, rosła prawie w oczach: „Drzewa pokrywały się obfitszym liściem i nim stary owoc opadł, tworzyły się zawiązki na nowy”. Przepełnione „igiełkami wody” powietrze stawało się przeźroczyste do tego stopnia, że nawet odle- głe przedmioty były zupełnie wyraźne, „wzrok sięgał w niezmiernie daleką przestrzeń”. Niezapo- mnianym widokiem były zorze: „ Na niebie rozwieszały się cudne, siedmiobarwne tęcze, a wodospad był prawie ciągle w nie ubrany. Krótko trwające ranne i wieczorne zorze grały tysiącami tak świetnych blasków, że nawet i w Pustyni Libijskiej, dzieci nie widziały nic podobnego. Najniższe, bliskie ziemi obło- ki, barwiły się wiśniowo, górne, lepiej oświecone, rozlewały się na kształt jezior z purpury i złota, a drobne, wełniste chmurki mieniły się jak rubiny, ametysty i opale”. Noc w dżungli była niczym wizyta w baśniowej krainie: „między jedną falą dżdżu a drugą, księżyc zmieniał w brylanty krople rosy wiszące na liściach mimoz i akacyj, a światło zodiakalne świeciło w odświeżonym powietrzu jaśniej niż w innych porach roku. Z rozlewów, które czyniła rzeka poniżej wodospadu, dochodziło niespokojne re- chotanie żab i melancholijne kumkanie ropuch, a podobne do wielkich błędnych gwiazd la- tarniki przelatywały z brzegu na brzeg między kępami bambusów i arumów”. Góra Lindego Wśród innych mniejszych szczytów stała góra Lindego. Wznosiła się osobno, miała wysokość osiemset metrów „jak wyspa wśród morza dżungli”. Po jej stromych bokach wiła się pętlica rzeki. Idąc na górę bardzo wąskim, jedynym dostępnym skalistym grzbietem, droga wynosiła półtorej godziny. Szczyt góry był płaski, rozległy na kilometr. Wkoło rozciągał się las bananów, zwisały z gałęzi tworząc otwarte parasole. Wśród tego lasu była wymordowana przez Mahdystów wioska murzyńska, popalone chaty, wkoło leżały kości trupów - białe jak kreda po przejściu mrówek siafu. Drzewa były mieszkaniem dla stad szympansów, ponie- waż strome zbocza góry były dostępne tylko dla nich – lwy czy pantery nie mogły wejść. W samym środku wyspy znajdowało się źródło czystej jak kryształ wody. Spadała wśród gajów bananowych do rzeki jak wodospad. Nie tylko góra była cudem natury – również widok z jej szczytu był niezapomniany. Na wschód na wzgórzach rosły olbrzymie osty o łodygach grubości pnia drzewa i kwiatach wielko- ści ludzkiej głowy. Zbocze pokrywały także ośmiometrowe wrzosy, figowce zwane daro, które z racji gałęzi chylących się ku ziemi wyglądały jakby płakały (po zetknięciu z glebą zmieniały się w nowe pnie, a jedno drzewo pokrywało ogromną przestrzeń tworząc osobny gaj) czy olbrzymie ja- łowce, dochodzące w Abisynii i w górach Karamojo do pięćdziesięciu metrów wysokości. Od wschodu w oddali widać było pasmo Gór Karamojo. Z południowej strony z kolei rozciągały się pola pokryte maniokiem, za nimi rosły palmy kokosowe mające korony w kształcie pióropuszy. W oddali można było dostrzec także mniejsze pasma gór pokryte lasem dżungli. Od strony zachodniej na widnokręgu ziemia stykała się z niebem. Wszędzie widać było parowy i potężne drzewa rosnące wśród wysokich - wyższych od człowieka - bardzo zielonych traw. W miej- scach niższych muraw pasły się stada antylop, żyraf, bawołów, słoni. Nad rzeką pasło się stado rogatych kozłów wodnych, a w strumieniu pływało mnóstwo ryb, kroko- dyli, żółwi. Wyspa była pełna motyli, śnieżnobiałych papug z czarnymi dziobami i żółtymi czuba- mi. Medinet-el-fajum Miasto było położone blisko jeziora Karoun i wzdłuż rzek Jussef i Nil, na zachód pustyni Libijskiej. Jego północny brzeg stanowiła pozbawiona śladów życia pustynia z ruinami dawnych starożytnych miast egipskich (Krokodilopolis, piramidy Hanana, szczątki Labiryntu). Dla kontrastu południe było krajem żyznym, zorganizowanym wokół źródła wody - jeziora Karoun. Posiadanie własnego systemu wodnego, oddzielenie od Egiptu pustynią, połączenie rzeką Jussef z doliną Nilu powodo- wało, iż Medinet charakteryzowało się wspaniałą roślinnością, obfitością wód, żyznością gleby, bo- gactwem zwierząt i ptaków(pelikany, czaple, czerwonaki). Mówiono o nim „raj ziemski”. Miasto było otoczone piaszczystymi wzgórzami Pustyni Libijskiej. Z powodu obfitości wilgoci w powietrzu, noce nie były tam takie zimne, jak w innych częściach Egiptu. Przyczyniło się to do na- zwania Medinet „krainą róż”. Od listopada rozpoczynał się tam rozkwit roślinności: drzewa figowe, oliwki, mandarynki, granaty w ciągu kilku tygodni pokrywały całą oazę. Wkrótce upajający zapach zielonych ogrodów pełnych akacji, róż, bzów stawał się znakiem rozpoznawczym egipskiej osady. Wioska Wa-hima Wioska leżała nad brzegami wielkiego jeziora Bassa–Narok, otoczonego przez wysokie szczyty gór i przypominające różowy strumień z powodu zarośnięcia doliny krzakami kusso. Teren za stromą zamieszkiwał szczep Wa-hima, którego królem był Fumba. Mieszkał on na wyso- kiej, stromej górze Boko, w bomie (fortecy) na szerokiej skale. Chata podobna była do szopy, po- dzielona na kilka komór. Reszta plemienia zajmowała pomieszczenia nieopodal. Wioskę otaczały dzikie góry i strome wąwozy zamieszkiwane przez dzikie zwierzęta. Na halach drzewa akacjowe stały kępami i tworzyły małe gaje, w których mieszkały roje ptactwa - gołębie, stada wróbelków, rajskie muchówki, szpaki. Mieniły się wśród gałęzi jak tęcza, a liście drzew wy- glądały, jakby porośnięte przez różnokolorowe kwiaty. Przed każdym wschodem i zachodem słońca ptaki oczywiście dawały piękne koncerty. Między narodem Wa-hima i sąsiadującym szczepem Samburu trwały ciągłe wojny o władzę. Wro- gowie niszczyli sobie nawzajem plantacje, porywali krowy, nie łamiąc jedynego niepisanego prawa dotyczącego autonomii położonej na południowym brzegu jeziora miejscowości Luela. Było to ob- szerne targowisko otoczone glinianym ogrodzeniem, stanowiące bezpieczny przytułek dla kobiet i dzieci obu narodów. Przychodziły one z dobytkiem nawet z odległych wiosek, znosząc ze sobą ogrom jedzenia na czas wojny. Jedynym zakazem, jakiego przestrzegali wojownicy obu narodów był ten o nierozgrywaniu bitew w okolicy Lueli - nie wolno im było przekraczać glinianego wału (mogli tylko podejść, gdy kobiety podawały im zapasy żywności przywiązane do długich bambu- sów). Mombasa Powieściowy Mombasa był krajem przyległym do Suezu i ciągnącym się do krainy Samburu. Leżał kilka stopni za równikiem. Była to bezludna, pozbawiona chmur, bezwodna pustynia ze stokami olbrzymiej góry Kilimandżaro i wschodnimi góry Kenia oraz z niewielkim jeziorkiem brunatnej zdrowej wody. Ta ogromna, ciągnąca się do kraju Samburu, płaska, obszerna, bezdrzewna równina porośnięta była jedynie przez kępy wysokich, wyschłych i spalonych pustynnym słońcem traw. Wokoło roztaczały się sczerniałe wrzosowiska, większe od człowieka. Roślinność reprezentowały pessyflory – wrośnięte w ziemię o średnicy dyni kule, z których wyra- stały sznurki – liany, pokrywające swym rozrastaniem zielonymi kolcami całą przestrzeń i tworzące gęstwinę. Jeśli chodzi o zwierzęta, ich przedstawicielami w Mombasa były przede wszystkim anty- lopy, zebry i termity, które wszędzie tworzyły kopce. Charakterystyczną cechą klimatu miasta było drgające z gorąca powietrze, w których czuć było czad, a czasami słychać grzmoty zapowiadające suszę. Noc była tryumfem granatowego nieba po- krytego rojem gwiazd, zza którego wyłaniał się księżyc. Port-Said Port – Said to miasto w pobliżu Kanału Sueskiego, położone w środku piasków, obok pustyni Arab- skiej i Libijskiej. Przedtem była to tylko pustynia, ale odkąd pobudowano kanałową przestrzeń, rozdzielającą wody jeziora Menzaleh, powstało miasto tętniące życiem, pełne pięknych will, pływa- jących łodzi i parowców. obozu, ale zwierze zatrzymało ją i zajęło zabawą. Gdy kazała słoniowi pokołysać chłopca, ten wy- konał polecenie. Ośmielony Tarkowski klepał zwierzę po głowie i karku, a potem zsunął się jak po drzewie. Gdy stanął na ziemi, pomógł Nel wyciągać kolce z nóg słonia. Dzieci musiały wracać, ponieważ spadły pierwsze krople deszczu. Nim dobiegli do drzewa, lało już bardzo mocno i Nel przemokła do suchej nitki. Mea przebrała dziewczynkę i zaczęła ją ogrzewać. Gdy ulewa przeszła, jak zwykle zaświeciło słońce. Słoń z tęsknoty za Nel cały czas trąbił donośnie, aż dziewczynka musiała się mu pokazać. Gdy ją ujrzał, zaczął przebierać nogami, kiwać się, machać uszami i radośnie gulgotać. Mała Rawlison tłumaczyła, że musi być grzeczny i spokojny. Dzieci nazwały słonia King. SPOTKANIE Z LWEM Pewnego razu karawana wjechała w bardzo ciasny wąwóz, którego gardziel szła ku górze. Gebhr wywnioskował, że tą drogą dojdą do wyżyny, z której łatwiej będzie dojrzeć w nocy ogniska Sma- ina. Miejscami wąwóz był tak ciasny, że tylko dwa konie mogły iść obok siebie. W pewnej chwili wrócił Saba ze zjeżoną sierścią, który zazwyczaj biegł daleko z przodu. Dzieci szybko pojęły, że pies musiał czegoś się wystraszyć. Podjechali jeszcze kawałek i stanęli jak wryci, gdy ujrzeli lwa siedzącego na skale po środku wąwozu. Nawet konie były przerażone tym widokiem i przysiadły na zadach. Podróżnicy nie mieli gdzie uciec, znaleźli się w pułapce bez odwrotu. Sudańczycy wpadli na pomysł, że rzucą Kalego na pożarcie, by odwrócić uwagę lwa. Szybko zro- zumieli, że niewolnikowi będzie łatwiej uciec w pojedynkę, a wtedy drapieżnik rzuci się na nich. Wtedy Gebhr postanowił, że poderżnie Kalemu gardło, a dopiero po tym rzuci go lwu na pożarcie. Jeśli drapieżnikowi będzie mało to był gotów zrobić to samo z dziećmi, a później powiedzieć Sma- inowi, że zmarły na febrę. Gdy Staś usłyszał o zamiarach Gebhra sparaliżował go strach. Gdy Su- dańczyk podniósł nóż na Kalego, chłopiec krzyknął, że przecież mają sztucer. Usiłował przekonać Gebhra, że jeśli ten odda mu broń, to sam stanie oko w oko z wielkim lwem. Chamis rzucił Stasio- wi strzelbę. Chłopiec sięgnął po naboje, naładował broń i ruszył w kierunku drapieżnika. Strach go wciąż nie opuszczał, ale wiedział, że to jedyny sposób, by wszyscy wyszli z tego z życiem. Podsze- dł najbliżej jak się dało do lwa i oddał strzał. Zwierze padło martwe na skały. Gdy Beduini i Sudańczycy wznosili okrzyki radości Staś stał ze sztucerem w dłoniach i zdał sobie sprawę, że lepszej okazji do uwolnienia się od tych złych ludzi już nie będą mieli. Zastrzelił Gebhra i Chamisa. Nastała grobowa cisza. Staś stał nieruchomo z błędnym wzrokiem. Po chwili zwrócił się do Nel: Nel! nie bój się!.. Nel! jesteśmy wolni!… BURZA PIASKOWA Tego dnia około godziny czternastej upał mimo zimowej pory był nie do zniesienia, a na niebie nie widać było żadnej chmurki. Nad głowami bohaterów unosiły się wygłodniałe sępy. W powietrzu czuć było swąd palonego drewna. Beduini ostrzegali, że złe duchy zbudziły wiatr śpiący na zacho- dzie pustyni, a ów wstał z piasków i bieży ku nam. Byli przekonani, że podążają wprost na niego. Nagle widnokrąg pociemniał, zrobiło się duszno, powietrze zaczęło drżeć. Wszystko to było bardzo dziwne, ze względu na zimową porę roku. Zaczął wiać wiatr, a w oddali pojawiła się ciemna chmu- ra. Podmuchy skręcały piasek w lejki, tworzyły się wiry. Trwało to sekundę, aż w końcu chmura znalazła się koło bohaterów. Tumany kurzu zakryły niebo i słońce i zapadł mrok. Oczy, usta jeźdź- ców napełniły się kurzem, mimo to pędzili dalej. Nie mogli się zatrzymać, ponieważ podczas hura- ganu groziło to śmiercią i zasypaniem. W takich warunkach najlepiej było pędzić razem z wichrem. Oni jednak nie mogli tego uczynić – cofnęliby się w kierunku, z którego przybywali, trafiliby w ręce pościgu. Nie mieli więc wyjścia – musieli zrobić postój. Wielbłądy zbiły się w gromadę. Pył i piach wdzierał im się w płuca, usta, oczy. Arabów ogarnął śmiertelny strach. Jeżeli któryś wir huraganu pochwyciłby ich w swe skręty, wszyscy zginęliby w piaszczystej mogile. Trzymali wielbłądy na postronku, a unoszący się żwir zacinał ludzi niczym setki biczów. Mijały godziny. Nastała zupełna ciemność, a oni wciąż tkwili w miejscu. Nagle rozległy się grzmo- ty, rozbłysły błyskawice, aż w końcu zapadła martwa cisza. Bohaterowie ruszyli w drogę, mimo iż w ciemności nie widzieli się nawzajem i posuwali się na oślep. Po chwili spadły pierwsze krople dżdżu, tak jak zawsze po huraganie. Podróżni zorientowali się, że stoją przed wąwozem. AFRYKA W POWIEŚCI Sienkiewicz dokonał rzeczy trudnej – opisał Afrykę taką, jakiej jeszcze nikt nie przedstawił w XIX- wiecznej Polsce. Choć jest równorzędną bohaterką powieści, to jednak czytelnik nie jest zarzucony nudnymi formułkami rodem z referatów czy przewodników encyklopedycznych. Jak pisze Wiesław Kot, krytyk i badacz literatury: Informacje o Afryce nie „zamulają” intrygi – a przeciwnie – raczej dodają jej napięcia i grozy. Dzieci rzucone w obcy świat, w którym tak wiele rzeczy widzą po raz pierwszy, wydają się jeszcze bardziej osamotnione i zagrożone. Podczas lektury powieści czytelnik „odwiedza” wiele państw i miast Czarnego Lądu. Przemierza wraz z bohaterami między innymi Port-Said, Chartum, Omdurman, Egipr, Sudan, El-Fajum, pozna- jąc lokalne zwyczaje oraz przyrodę egzotycznych regionów. Poza tym książka dostarcza także informacji na temat godności, jakimi szczycili się XIX-wieczni afrykańscy jegomoście. Prawdziwym zaszczytem było przedstawianie się tytułem emira, który w ówczesnej hierarchii był równy godności europejskiego księcia. W powieści otrzymuje go na przy- kład Smain – mąż Fatmy, który przystał do Mahdiego po tym, jak zdradził egipski rząd. Innymi emirem jest Nur-el-Tadhila. On także uciekł do proroka. Przedtem był oficerem egipskim w pułku chedywa, czyli inaczej wicekróla (lub kedywa). W powieści występują także szejkowie, np. szejk Hatim. Pełnili oni ważną funkcję w lokalnej spo- łeczności. Nie dość, że zajmowali się administracją, to jeszcze byli swoistymi pośrednikami między ludnością a władzą. Tak jak szejk był postacią szanowaną i wpływową, tak derwisze wzbudzali powszechny lęk i siali niepokój wszędzie tam, gdzie się pojawili. Byli to wędrowni żebracy, przypominający trybem życia średniowiecznych ascetów, oddający się modlitwie przy akompaniamencie charakterystycznych, samemu wyrabianych piszczałek. Derwiszem był nawet Mahdi, dopóki nie osiadł w pałacu i nie zaczął prowadzić bardziej bogatego stylu życia. W pustyni i w puszczy to także niezwykła panorama ludów afrykańskich, począwszy od wyznają- cych islam Arabów, Zanzibarytów (inaczej Zanzibarczyków) zamieszkujących wyspę Zanzibar, po- przez plemię Dangalów (z niego wywodzą się Mahdi, Fatma, Idrys i Gebhr), plemię Dinka (jego przedstawicielką jest Mea – posiadaczka najbardziej charakterystycznych cech plemienia: ciemna skóra, wysoki wzrost, długie nogi, ogólnie smukła budowa ciała), a skończywszy na Koptach, be- duinach czy fellachach i hadari. Najbardziej barwnym i najciekawszym jest plemię Wa-hima, które poznajemy między innymi z opowieści potomka króla – Kalego: – Czy to jest duży naród? – Wielki, który wojuje ze złymi Samburu i zabiera im bydło. – A gdzie leży twoja wieś? – Daleko! daleko!... Kali nie wie gdzie. – Czy w takim kraju jak ten? – Nie. Tam jest wielka woda i góry. Barwnym fragmentem jest ten dotyczący zabawy, jaką plemię króla M’Rua urządziło na cześć Nel, czyli Dobrego Mzimu. Uczestniczyły w niej kobiety i dzieci oraz mężczyźni. Dzieci pierwszy raz widzieli osadę dzikich, do której wcześniej nie dotarli nawet Arabowie. Murzyni ubrani byli w spódniczki z wrzosów lub skór przewiązanych naokoło bioder. Mieli tatuaże, przedziurawione uszy, w których tkwiły kawałki drzewa lub kości tak duże, że porozciągane ciało sięgało do ramion. W dolnej wardze nosili pedele, czyli krążki drewniane lub kościane. Ich szyję zdobiły kołnierze z żelaznego drutu, tak wysokie i sztywne, że uniemożliwiały poruszanie głową. Należeli do szczepu Szylluków. Radośnie znosili dary. W pewnym momencie nawet Staś musiał ich powstrzymywać. Dał im paciorki i kolorowy perkal, a Nel podarowała dzieciom małe lusterka (po panu Linde). Sienkiewicz podczas swej podróży po Afryce robił szczegółowe notatki na temat strojów okrywają- cych ciała rdzennych mieszkańców. Swoje spostrzeżenia wykorzystał dwadzieścia lat później w powieści W pustyni i w puszczy. Najczęściej egzotyczni bohaterowie ubierali burnusy (nazywany także opończą) – obszerne wełnia- ne płaszcze pozbawione rękawów na korzyść dużego kaptura. Arabowie w książce nosili także zwoje, czyli – jak pisze cytowany wcześniej Kot – długie i wąskie pasy materiału, którymi w specjalny sposób owijano głowę oraz fez – czerwone, stożkowate nakry- cie głowy, z czarnym lub granatowym „pomponem” dyndającym z czubka filcowego lub pilśnio- wego okrycia. Z kolei kobiecym „atrybutem” był kwef lub inaczej czarczaf czy czador– nieprzezroczysta tkanina, którą każda Arabka powinna zasłaniać sobie twarz, gdy wybierała się w publiczne miejsce. Inaczej czyni jednak Fatma, żona Smaina. Gdy przyszła prosić o pomoc pana Rawlisona i pana Tarkow- skiego, nie miała zasłoniętej twarzy, czym wprawiła Europejczyków w niemałe zdziwienie. Afryka – prócz pięknych krajobrazów, egzotycznych postaci – to także niebezpieczna i śmierciono- śna kraina. Przekonali się o tym bohaterowie sienkiewiczowskiej powieści, którzy – jeśli nie do- świadczyli na własnej skórze – to obserwowali początki, rozwinięcia i tragiczne zakończenia wszystkich tropikalnych chorób. Były to na przykład dezenteria (inaczej czerwonka, wywołująca biegunkę połączoną z wewnętrznym, bolesnym krwotokiem), tyfus (dręczący zamroczonego chore- go wysoką, zwalającą z nóg gorączką) czy zaraźliwa i dokuczliwa ospa. Najwięcej miejsca poświę- cono jednak w historii Stasia i Nel dwóm dolegliwościom – febrze, na którą o mały włos nie umarła powodzeniem, ponieważ życie w Egipcie w tamtych czasach przypominało wegetację. Udział w walkach był tak naprawdę dla nich szansą na oswobodzenie się spod opresji brytyjskiej. Sam Mahdi został przedstawiony w powieści jako ucieleśnienie zła. W historii zapisał się on zupełnie inaczej. Muhammad Ahmad ibn Abd Allach pochodził z biednej rodziny. Jako dziecko przejawiał wielkie zainteresowanie Koranem i teologią Islamu. Jako szesnastolatek nauczał już innych sekretów tej religii wędrując po pustyni. Z czasem do swoich przypowieści zaczął wplatać wątki niepodległości Egiptu, co przysporzyło mu rzesze zwolenników. W 1881 roku utworzył coś na kształt armii religijnej. Siebie nawał wówczas „Al-Mahdi” (wyzwoli- ciel). Z czasem rozpoczął walkę o oswobodzenie Egiptu i Sudanu. Aby tego dokonać konieczne było zdobycie Chartumu, bronionego przez generała Gordona. 25 stycznia 1885 roku mahdyści do- konali tego zadania. Niedługo po tym jednak Mahdi zmarł, prawdopodobnie na tyfus w wieku cz- terdziestu jeden lat. Do historii Egiptu i Sudanu przeszedł jako wybitny wódz, działacz religijny, patriota i organizator niezależnej państwowości, pisze Kot. Zupełnie inaczej ukazuje go Sienkiewi- cz, który sympatyzował z Brytyjczykami. Przedstawił go w swojej powieści jako grubego i obłud- nego prostaka. W rzeczywistości był on ascetą, a prowadząc taki tryb życia raczej nie był opasły. 3) BOHATEROWIE Fatma Smainowa Piękna Sudanka z pokolenia Dangalów, żona Smaina, krewna Mahdiego. Miała ciemną cerę, dzikie oczy, nie zakrywała twarzy. Była matką trzech synów i osobą odpowiedzialną za zorganizowanie porwania Stasia i Nel – uknuła cały spisek. Smain Mąż Fatmy i ojciec trójki synów. Kiedyś był dozorcą w Port-Said, potem rząd egipski dał mu pie- niądze i wysłał do Mahdiego, by wykupił od proroka jeńców chrześcijańskich. Smain jednak dopu- ścił się zdrady swych zwierzchników, nie zrealizował zadania i nie powrócił z Sudanu do Kairu. Wraz ze swymi ludźmi poległ w walce z karawaną pana Linde w dżungli. Idrys i Gebhr Dwaj sudańscy bracia z pokolenia Dangalów. Pracowali jako wielbłądnicy w Medinet. Gdy jeszcze byli dziećmi ojciec przywiózł ich z Sudanu do Fajumu. Idrys był starszy o siedem lat od brata. Obydwaj spiskowali z Fatmą. Na jej polecenie porwali dzie- ci i zawieźli je do Mahdiego. Tam Idrys przeżył rozczarowanie, że za swój czyn nie otrzymał od proroka nagrody czy chociażby pochwały. Rozchorował się w Omdurmanie i zmarł. Gebhra z kolei zastrzelił Staś. Obydwaj bracia wierzyli nauki Mahdiego, w moc jego błogosławieństwa, w to, że woda, którą co rano prorok obmywał swe ciało uzdrawiała chorych. Chamis Sudańczyk, syn dozorcy Chadigiego z Port-Said. Pochodził z pokolenia Dangalów. Otrzymując za- trudnienie u pana Rawlisona jako posługacz i osoba do posyłek, zawiódł zaufanie swego pracodaw- cy. Brał udział w porwaniu Stasia i Nel i zginął z ręki chłopca. Dinah Niegdyś piastunka, w czasie akcji powieści stara Murzynka była opiekunką uprowadzonej Nel. Zmarła w drodze karawany do Faszody. Nur-el-Tadhil Zanim uciekł do Mahdiego, był oficerem egipskim w pułku murzyńskim Chedywa. Gdy prorok za- bronił wstępu do Sudanu, on ze swym wojskiem poprowadził Idrysa z karawaną do Omdurmanu, do siedziby Mahdiego. Kaliopuli Z pochodzenia Grek. Był urzędnikiem w Omdurmanie zatrudnionym u Mahdiego. Udawał, że wy- rzekł się chrześcijaństwa, wiedząc, że w przeciwnym wypadku zginałby jako innowierca. Pomagał jeńcom, ponieważ jako człowiek proroka miał pewną nietykalność. Był ojcem dziewczynki o imie- niu Nel, dodatkowo w takim samym wieku jak bohaterka powieści Sienkiewicza. Bardzo pomógł Stasiowi i jego przyjaciółce. Hatim Szejk i przyjaciel Kaliopulego, a dawniej handlarz kości słoniowej. W czasie akcji powieści służył u Mahdiego, przewoził pocztę. Był dobrym człowiekiem, bardzo troskliwie opiekował się dziećmi w drodze do Faszody. Mea Niewolnica z plemienia Dinka lub Szylluk, rdzenna mieszkanka Afryki. Była młodą Murzynką o długich cienkich nogach, słodkim wyrazie twarzy. Cechowała ją pokora i skromność. Od czasu przybycia karawany do Faszody była podarowana Nel jako opiekunka (przez emira Seki-Tamalę). Kochała Kalego aż tak bardzo, że gdy konali z pragnienia na pustyni, przekonani o braku ratunku – chciała umrzeć razem z nim. Kali Był niewolnikiem pojmanym przez derwiszów, gdy został złapany przy dołach wykopanych na ze- bry. Potem przechodził niczym rzecz, z rąk do rąk, a był królewskim synem! Jego ojcem był król Fumba, władca narodu Wa-hima. Kali był krępym, mocno zbudowanym chłopcem o silnych ramionach i małych stopach. Cechowało go zarówno lenistwo i miłość do jedzenia, jak i dobroć, chęć pomocy. Gdy Nel rozpaczała z powo- du utraty Saby, Kali wziął miecz i wyruszył szukać zguby, tłumacząc: Kali bać się, ale Kali pójść. Po lekturze powieści każdemu w pamięci pozostanie chyba fragment, w którym Kali daje wykład o istocie moralności: – Powiedz mi – zapytał Staś – co to jest zły uczynek? – Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy – odpowiedział po krótkim namyśle – to jest zły uczynek. – Doskonale! – zawołał Staś – a dobry? Tym razem odpowiedź przyszła bez namysłu: – Dobry, to jak Kali zabrać komu krowy. Po śmierci ojca został królem wioski Wa-hima, do której wrócił po wędrówkach z europejskimi dziećmi przez dżunglę, bezwodną pustynię. Przy pożegnaniu ze Stasiem i Nel płakał jak małe dziecko, tak bardzo ich pokochał. Później władał pod protektoratem angielskim. Sprowadził misjo- narzy, którzy za jego zgodą i poparciem szerzyli chrześcijaństwo. Rzeczywistym pierwowzorem Kalego był kucharz M’sa, który brał udział w wyprawie Sienkiewi- cza do Afryki, a tym literackim – Piętaszek. M’Rua Król wioski, stary Murzyn o rosłej sylwetce, silnych ramionach. Uczynił „braterstwo krwi” z Kalim podczas wizyty dziwnych gości (dwójki białych dzieci) w swej osadzie. Kumba Ten czarownik z wioski M’Ruy nosił czapkę ze szczurów. Gdy wykryto, że od dawna oszukiwał i okradał naród, który dał mu schronienie – skazano go na banicję. Fumba Król narodu Wa-hima, ojciec Kalego. Zginął w bitwie z Samburu pod górą Boko. Mamba Król narodu Samburu, ojciec Faru. Zginął w bitwie z Wa-hima pod górą Boko. Faru Syn króla Mamby. Po zgonie ojca został królem narodu Samburu. Na prośbę, a właściwie rozkaz Stasia uniknął śmierci z rąk Kalego, który w końcu uczynił z nim „braterstwo krwi”. M’kunja i M’Pua Dwaj czarownicy z wioski Wa-hima, którzy dopuścili się oszukiwania i okradania swego narodu. Gdy ten proceder wykrył Kali, zbił ich bambusem. To nie wystarczyło, by naprowadzić bohaterów na uczciwą drogę – z zemsty podczas wędrówki przez bezwodną pustynię ukradli ostatnie worki z wodą i uciekli. Potem Kali odnalazł tylko ich ciała, rozszarpane przez lwy. Kapitan Glen i doktor Clarge Przyjaciele, którzy odegrali decydującą rolę w zakończeniu tragedii Stasia i Nel. Doktor był oficerem wojskowym i stryjkiem Angielki z Bombaju. Jego żoną była siostra kapitana. Glen i Clarge poznali dzieci w pociągu do Medinet, a później dowiedzieli się o ich uprowadzeniu. Gdy wraz z liczną i sowicie zaopatrzoną ekspedycją rządową brali udział w wyprawie badawczej na górę Kilimandżaro, wówczas znaleźli latawiec z prośbą o natychmiastową pomoc. Niezwłocznie wyruszyli na poszukiwania, by w końcu odnaleźć europejskie dzieci na pustyni i ocalić im życie. Mohammed-achmed (Mahdi) Niegdyś przed wojną żył na wyspie Abba, mieszkał w spróchniałym drzewie, wiodąc życie derwi- sza-pustelnika. Później zaczął głosić konieczność świętej wojny, przekonując, że w Egipcie upada wiara Mahometa. Pokonawszy wojska rządowe, zapowiedział zawojowanie całego świata. Dowo- dził oddziałami derwiszów. Przystępowali do niego wszyscy, mimo iż ten otyły mężczyzna w śred- nim wieku, nazywany prorokiem - był zły, okrutny, mordował ludzi bez żadnych skrupułów. Jego wygląd kojarzył się z prawie czarną cerą, wytatuowaną, zapuchniętą twarzą o łagodnym spojrzeniu. W jednym uchu nosił obrączkę z kości słoniowej. Ubrany w białą dżurbę i białą krymkę na głowie, ciemne dżinsy. Miał dźwięczny i doniosły głos. Umarł na serce. Henryk Linde Był Szwajcarem z Zurychu, którego Staś spotkał w kilka dni przed śmiercią nowego znajomego. Okazało się, że aby zrealizować marzenie zwiedzenia Afryki, Linde wydał majątek odziedziczony po ojcu. Z czasem zyskał tytuł wybitnego znawcy kontynentu. Był gorliwym chrześcijaninem. Jego ostatnim życzeniem było, by Staś ochrzcił chorych na febrę i nieprzytomnych Murzynów, którzy brali udział w jego wyprawie. Podobnie zmieniło się jego usposobienie. Początkowo bardzo radosny i otwarty chłopiec zmienił się w zatroskanego, młodego mężczyznę, dla którego najważniejszym priorytetem stało się bezpie- czeństwo Nel. Na pewno najtrudniejszym dla niego wyzwaniem było zabicie drugiego człowieka. Po tym, jak zastrzelił porywaczy zmienił się niemal nie do poznania. Dziewczynce zajęło dużo cza- su, by przestać się go bać i ponownie mu zaufać. Bohater był gotów oddać życie za swoją małą towarzyszkę. Dla niej był gotów zachowywać się jak rycerz: Pragnął też najgoręcej, żeby kiedykolwiek zdarzyła się sposobność do takich czynów, sz- czególniej w obronie Nel. Inną godną podziwu cechą charakteru chłopca była jego wierność wyznawanym zasadom. Widać to doskonale w scenie jego konfrontacji z Mahdim: A dzielny chłopak, nieodrodny potomek obrońców chrześcijaństwa, prawa krew zwycięzców spod Chocimia i Wiednia, stał z podniesioną głową cze- kając wyroku. Na wychudłych, opalonych przez pustynny wicher policzkach wykwitły mu jasne rumieńce, oczy rozbłysły a ciałem wstrząsnął dreszcz zapału. «Oto – mówił sobie – wszyscy inni przyjęli jego naukę, a jam nie zaparł się wiary ni duszy». I lęk przed tym, co mogło i miało nastą- pić, przytaił mu się w tej chwili w sercu, a natomiast zalała je radość i duma. A tymczasem Mahdi postawił tykwę i zapytał: – Więc odrzucasz moją naukę? – Jestem chrześcijaninem jak mój ojciec... Zachował wierność nie tylko ideałom chrześcijańskim w obliczu śmierci, ale zawsze podkreślał również swoją wielką miłość do Polski, chociaż znał ją tylko z opowieści ojca: Staś, oczywiście uważał mowę tę za najpiękniejszą w świecie i uczył jej, nie bez powodzenia, małą Nel. Zapytany o plany na przyszłość odpowiadał: Będę inżynierem albo marynarzem, albo jeśli w Polsce będzie wojna, to pojadę się bić jak mój ojciec. Staś Tarkowski dzięki swoim niecodziennym zdolnościom, pomysłowości, mądrości, inteligencji i sprytowi zdołał uratować siebie i małą Nel z wielu opresji. Ostatecznie to dzięki niemu dzieci zo- stały uratowane. Mimo tak młodego wieku zachował się tak, jak nie zachowałoby się wielu doro- słych mężczyzn, przez co bez wahania należy nazywać go prawdziwym bohaterem. 7) PRZYRODA W POWIEŚCI No! Widzieliśmy coś takiego, czego nie widziały nigdy oczy żadnego Europejczyka. I wiesz co my- ślę – że jeśli dojdziemy szczęśliwie do oceanu, to nikt nam nie uwierzy, gdy powiem, że są w Afry- ce słonie wodne – oto słowa zachwyconego egzotyczną przyrodą Stasia. Może to wydać się nieprawdopodobne, ale w powieści Sienkiewicz wymienił prawie 150 gatunków afrykańskich zwierząt i tyle samo roślin. Nie sposób opisać czy chociażby wspomnieć o wszystkich przedstawicielach flory i fauny, o których czytamy w powieści. Można się jednak pokusić o wy- mienienie tych, które odgrywają znaczącą rolę w podróży Stasia i Nel przez pustynię i dżunglę. Najgroźniejszym zwierzęciem Czarnego Lądu jest niewątpliwie lew, którego młody Tarkowski za- bija celnym strzałem z pistoletu i tym samym ratuje całą karawanę przez wygłodniałą bestią. Innym groźnym ssakiem jest tajemnicze wobo (być może był to gepard, a może lampart), opisane przez Sienkiewicza tak, jak robi się to w baśniach. Pisarz specjalnie nie nadał mu imienia (dopiero Kali określa go dziwnym słowem, przypominającym raczej imię egzotycznego boga, niż zwierzę- cia), aby jeszcze bardziej zaintrygować odbiorców książki. W powieści czytamy z zapartym tchem fragment: Staś widział wyraźnie jego zielone oczy wpatrzone w białą jak kreda twarz dziewczynki, jego zwężoną z przypłaszczonymi uszyma głowę, jego podniesione w górę z powodu przyczajonej i pełzającej postawy łopatki, jego długie ciało i jeszcze dłuższy ogon, którego koniec poruszał się lekkim kocim ruchem. Chwila jeszcze – jeden skok, i byłoby po Nel. Słoń afrykański to kolejny zwierzęcy bohater powieści. Nie wzbudza jednak strachu i nie zmusza Stasia, by stał się niepokonanym wojownikiem. Jawi się prawie jak pies czy kot, przez co widać, że opowieść jest fikcyjna. Od pierwszej chwili spotkania z dziećmi King – bo takie imię nadała mu Nel – jest dla nich swoistą maskotką, przyjacielem, obrońcą, opiekunem. Gdy zostaje uwolniony przez Stasia z pułapki, w której czekała go niechybna śmierć, poddaje się zwierzchnictwu Stasia- pana: Ale po pewnym czasie zmiarkowawszy, że ruchy trąby stają się wolniejsze i że słoń zamierza postawić go na ziemi, wpadł niespodziewanie na nowy pomysł: mianowicie, korzystając z chwili, w której znalazł się w pobliżu olbrzymiego ucha, chwycił za nie obu rękoma, wdrapał się po nim w mgnieniu oka na głowę i siadł słoniowi na karku. – Aha – zawołał z góry na Nel – niech zrozumie, że to on musi mnie słuchać. I jął klepać go dłonią po głowie, z miną władcy i pana. King uwielbiał bawić się z Nel, a dziewczynka obdarzyła go prawdziwą miłością: Słoń zaś cofnął w tył swoje ba- jeczne uszy, zwijając i rozwijając na przemian trąbę i gulgocąc radośnie, tak jak gulgotał zawsze, gdy dziewczynka zbliżała się do krawędzi wąwozu. I jak niegdyś Staś ze lwem, tak teraz tych dwo- je stało naprzeciw siebie – on ogrom, podobny do domu lub skały – i ona, drobna kruszynka, którą mógł zgnieść jednym ruchem, nawet nie ze złości, ale przez nieuwagę. Lecz dobry i roztropny zwierz nie czynił żadnych, ani gniewnych, ani nieuważnych ruchów i widocznie rad był i uszczę- śliwiony z przybycia małego gościa. Ostatnią ważną postacią zwierzęcą jest pies rasy mastif angielski Saba (w języku arabskim oznacza to „lew”), który przez całą powieść był wiernym obrońcą porwanych dzieci. Już od chwili poznania widać jest niewidzialną nić, jaka związała całą trójkę na zawsze: Dzieci patrzyły z podziwem przy blasku księżyca na jego potężny okrągły łeb ze zwieszonymi wargami, na grube łapy, na potężną postać przypominającą naprawdę postać lwa płowo-żółtą maścią całego ciała. Nic podobnego nie widziały dotąd w życiu. – Z takim psem można by bezpiecznie przejść Afrykę – zawołał Staś. Innymi zwierzętami, choć już nie tak często występującymi w powieści, to jednak współtworzący- mi afrykański pejzaż, są: wielbłądy, goryle, pantarki, antylopy, zebry, flamingi, tukany, marabuty, szakale, hieny, skorpion, termity, węże, krokodyle, lampart. Na uwagę zasługuje też afrykańska roślinność, zwłaszcza piękne, rozłożyste drzewa: nabaku, sy- komory, drzewa chlebowe, a zwłaszcza baobab – słynny Kraków, w którym sprytny Staś urządził dom uciekinierów. 8) GENEZA POWIEŚCI Kiedy Sienkiewicz przystępował do pisania W pustyni i w puszczy, miał za sobą już 40 lat doświad- czeń w pracy literackiej. Na początku XX wieku zyskał miano jednego z najpopularniejszych pi- sarzy świata, a jego powieści tłumaczono na blisko 30 języków i wydawano w rekordowych na- kładach. Sam autor czuł się jednak już wyraźnie przemęczony i wyeksploatowany. Powieść dla młodzieży, która – jak się okazało – zamknęła jego literacką karierę, była przeto ostatnim wzlotem wyjątkowego talentu epickiego – w tym fragmencie, zaczerpniętym z książki Wiesława Kota W pu- styni i w puszczy. Prawda i legenda autor przybliża okoliczności, gdy Sienkiewicz miał przystąpić do prac nad powieścią skierowaną do młodego czytelnika. Pierwsze egzemplarze W pustyni i w puszczy ukazały się przed wigilią 1911 roku, stając się na- tychmiast ulubionym prezentem pod choinkę. Wcześniej powieść była drukowana w odcinkach w wielu pismach, np. "Kurierze Warszawskim", "Dzienniku Poznańskim", "Słowie Polskim", a także w "Dzienniku Chicagowskim". Pisarz, który miał już na swoim „koncie” kilkoro dziecięcych bohaterów (m.in. postacie z nowel: Orso; Janko Muzykant), korzystał w czasie prac nad fabułą utworu z niezwykłych konsultacji. Jego „ekspertką” była 9-letnia Wanda Ulanowska – przybrana córka profesora Uniwersytetu Jagielloń- skiego Bolesława Ulanowskiego, który prywatnie był oddanym przyjacielem Henryka. Pisarz aż do śmierci korespondował z Wandzią. Gdy przysyłał jej czekoladki, podpisywał karteczkę jako „Staś Tarkowski”. Dziewczynka była pierwowzorem Nel. Pierwotnie powieść, która powstała w wielu miejscach (podczas pobytu Sienkiewicza w uzdrowi- sku Baden pod Zurychem w Szwajcarii, gdzie leczył się z malarii, w Oblęgorku, w licznych miasta- ch Włoch, w Warszawie, w Krakowie, w Wiedniu, w Paryżu) i była efektem jego miłości do Afry- ki, którą zwiedził dwadzieścia lat wcześniej (w 1890 roku) i opisał w Listach z podróży do Amery- ki, miała nosić tytuł Przygody dwojga dzieci w środkowej Afryce. W jednym z licznych listów Sien- kiewicza czytamy interesującą wzmiankę dotyczącą bohaterów książki: Będzie tam występował chłopiec Polak, dziewczynka Angielka, a prócz tego Beduini, Arabo- wie, Murzyni – ludożercy, nie licząc słoni, krokodylów, lwów, hipopotamów etc. Ideą przyświecającą autorowi Trylogii było marzenie, by najnowszy utwór był nie tylko uciechą dla dzieci, lecz także dla ich rodziców. Jego wzorem był w tamtych latach Rudyard Kipling, autor Księgi dżungli. 10) PLAN WYDARZEŃ 
 1. Historia Stasia i Nel w Port-Said. 2. Obiad u pana Rawlisona. 3. Kłamstwo Fatmy. 4. Wyjazd pana Rawlisona i pana Tarkowskiego do Medinet. 5. Wyjazd dzieci do Medinet. 6. Święta Bożego Narodzenia - pies Saba prezentem dla Nel. 7. Chamis porywa dzieci. 8. Mordercza podróż do Chartumu przez pustynię. 9. Wieść o zwycięstwie Mahdiego w walkach o Chartum. 10. Dalsza podróż, tym razem do Omdurmanu. 11. Spotkanie z Mahdim. 12. Pomoc Greka Kaliopuli.
Docsity logo


Copyright © 2024 Ladybird Srl - Via Leonardo da Vinci 16, 10126, Torino, Italy - VAT 10816460017 - All rights reserved