Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

z pamiętnika przedszkolaka, Publikacje z Język polski

wspomnienia dziecka przedszkolnego

Typologia: Publikacje

2022/2023

Załadowany 31.01.2024

katarzyna-wojtczak
katarzyna-wojtczak 🇵🇱

1 dokument

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz z pamiętnika przedszkolaka i więcej Publikacje w PDF z Język polski tylko na Docsity! Z PAMIĘTNIKA PRZEDSZKOLAKA. Przedmowa (Będzie krótka, jesteśmy tu gościnnie. To nie nasz pamiętnik.) Drogi czytelniku, słowa które przeczytasz na kolejnych stronach, mogą spowodować szereg różnych emocji. Takich, które być może są Ci bliskie. A może takich, które poczujesz pierwszy raz. Może takich, z którymi się mierzysz rzadko, bądź radzisz sobie z nimi codziennie. Albo i nie radzisz. Bywa różnie. Przygotuj sobie jakieś chusteczki, bo nigdy nie wiadomo, co wywołają u Ciebie, a jak wiadomo, lepiej być przygotowanym. Najwyżej wytrzesz kurz ze stolika, jeśli oczy i nos będą suche, lub nie parskniesz ze śmiechu kilka razy. My ryczeliśmy. Czasem ze śmiechu, a czasem nie. Kończy się pewien etap, zaczyna nowy, równie emocjonujący. Idziemy na NOWE. Chcielibyśmy PODZIĘKOWAĆ Wam za wszystko to, czego nie umiemy wyartykułować, bo ściska gardło. Za drobne gesty i silną podporę. Za zrozumienie i stawianie do pionu. Za to, że nie zgadzaliście się z nami i za to, że popieraliście nasze działania. Za dobre serce i empatię. Za pomoc i pokazanie błędów. Szczególnie za te błędy, które już naprawiamy. Za wszystkie nadgodziny i dyskusje. Za uśmiech na korytarzu i za pomocną dłoń. Za odpowiadanie na wiadomości, mimo późnych godzin wieczornych. Za rozmowy – te miłe i te trudne. Nie zawsze się zgadzaliśmy, ale podstawą był DIALOG. Udawało się! Za to, że uczymy się od siebie nawzajem. Za to, że witacie nas w drzwiach zawsze z uśmiechem. Za to, że zawsze macie dla nas czas. Za to, że angażujecie się w sprawy dla nas ważne. Jesteśmy wdzięczni za te przedszkolne lata, CAŁEJ ekipie – wszyscy jesteście równie ważni i potrzebni. Jak pokazał ten czas – KAŻDY z Was ma takie miejsce w naszym przedszkolu, które jest wyjątkowe i bez Was – ani rusz. Wielu z Was znalazło swoje miejsce również w małych serduszkach wbiegających co rano przez drzwi, oraz tych większych, które podążają tuż za małymi, sapiąc i dysząc. Czasem czuło się ukłucie zazdrości, jak zupa w przedszkolu była lepsza, niż u mamy. Albo jak Pani była większym autorytetem, niż wszyscy domownicy razem wzięci - jednak towarzyszyła temu pewność, że są w dobrym miejscu. Wszyscy czegoś się od Was uczyliśmy. To był dobry czas. Trwajcie, bądźcie, nie wątpcie w zasadność swoich działań. Wstawajcie co rano z myślą, że jesteście potrzebni. Nie mówiliśmy Wam tego za często, ale taka jest prawda. JESTEŚCIE POTRZEBNI. DZIĘKUJEMY Dzieci i rodzice z grupy FIOLETOWEJ 2023 1 na placu zabaw i jak coś tam nie działa, to odrazu zreperuje. Zawsze się uśmiecha i z nami żartuje. I zna się na rybkach! Bo mamy akwarium, to taki duży klocek ze szkła, tam w środku jest woda i światło i pływają rybki. Pan Rysio zna się na tych rybkach i wie co muszą jeść i że trzeba zmieniać im wodę. I jest ogrodniczym, bo opiekuje się ogrodem. Bo w przedszkolu jest ogród! I tam rosną różne roślinki i kwiatki i owoce. I mamy tam zabawę i altankę. Czasem też zjadamy jedzonko w altance, wtedy jest bardzo fajnie. Pan Rysio zawsze rano mówi mi cześć, a mojej mamie dzień dobry, żeby dzień nam się udał. A jak jest ciepło, to podlewa rano roślinki i zawsze się boję, że mnie ochlapie dla żartu, ale jeszcze nigdy nie ochlapał. Mama mówi, że Pan Rysio umie żartować i by mnie nie ochlapał, bo to by wcale nie był fajny żart. Panie mówią, że pan Rysio to złota rączka, ale to chyba nieprawda. Bo ja patrzyłem na ręce pana Rysia i są normalne, takie jak moje, a nie złote. Na początku, jak już się pobawimy rano, to dostajemy śniadanko. Sami możemy sobie zrobić kanapki a panie nalewają nam zupkę i herbatkę. Albo kompot. Możemy też sami sobie wybierać to, co lubimy. I możemy próbować, bo mamy różne jedzonka, czasem takie zupełnie inne, niż w domu. Nie każdy chce sam, bo czasem się jeszcze wstydzimy, albo nie umiemy. Wtedy zawsze nam panie pomagają. Jak kiedyś były kanapki z pastą, a ja nie chciałem, to pani Ania zrobiła mi inną kanapkę. I pomogła mi posmarować masłem. Nalewa nam zupę i jest zawsze taka kochana. Ciągle się uśmiecha i pamięta, kto lubi naleśniki z serem, a kto z dżemem. I wie, kto lubi takie puste i komu nalewać mało zupy. I pomaga pokroić kotleta! Bo my nie zawsze umiemy, ale pani Ania nigdy się na nas nie złości. Czasem nawet daje nam lody! Chyba nas kocha, bo wcale się nie denerwuje tylko pomaga i się uśmiecha. Nawet jak komuś się trochę wyleje, albo się ubrudzi, to się nie złości. Mama mówi, że to anioł w ludzkiej skórze. To jak zakłada tą skórę? Bo ja swojej wcale nie mogłem zdjąć. Trochę się pomarszczyła jak siedziałem w wannie, ale nie chciała się zdjąć. Nic a nic. Jejku, a gdzie ona chowa skrzydła? Bo ja widziałem, że anioły mają skrzydła, i to całkiem duże. Sięgają im prawie do kolan, albo i niżej, a u pani Ani wcale nie widać. Może one są zaczarowane? A może można je odczepić tak jak u konika Amelki? Bo jak kiedyś u niej byłem to ona je odczepiła od swojego konika i powiedziała, że można odczepiać jak nie są potrzebne, a potem przyczepić znów. Muszę zobaczyć, czy pani Ania ma takie miejsce na skrzydła. Nie będę pytał, bo przecież jak przyszła z nieba, to nie może się przyznać? Oprócz pani Ani, pani Kamili i pani Beatki, jest jeszcze pani Kasia i pani Klaudia. One robią z nami dużo zabaw i fajnych prac. No i chodzą z nami na wycieczki. Pani Klaudia chodzi z nami na taki plac zabaw, który nie jest w przedszkolu. Musimy iść na spacer, żeby się na nim pobawić. Pani Klaudia jest fajna. Bawi się z nami i robi prace plastyczne i wymyśla nam fajne zabawy. I chodzimy na łąkę, wąchamy kwiatki i rozmawiamy o zwierzątkach… Dużo nam opowiada i zawsze z nami rozmawia. Lubię ją, bo jest miła. I nam tłumaczy, jak czegoś nie wiemy. Wygląda trochę jak taka latająca wróżka z dzwoneczkiem, tylko ma długie włosy, a wróżka takie uwiązane. Chyba jak oglądałem Piotrusia Pana, to latała tam taka podobna. No, taka w zielonym ubraniu. A może to jej siostra, tylko też chowa skrzydła, tak jak pani Ania? 4 Marzec. Jak będę już duży, to będę umiał dobrze liczyć i zostanę książkowym. Tak, jak pani Marzenka. Mama mówi, że księgowym, ale chyba mówi się książka, a nie księga. Księga to mówiło się kiedyś, w dawnych czasach, jak były dinozaury i smoki. Czasem w bajkach tak mówią, ale takich za górami, za lasami i dawno, dawno temu. Teraz wszyscy mówią książka, sam słyszałem. Ja kiedyś myślałem, że książkowy to ktoś, kto ma dużo książek i je czyta i wszystkie zna, ale mama mówi, że pani Marzenka to zawsze umie policzyć ile pieniążków trzeba mieć, żeby kupić teatrzyk albo prezenty, ile pieniążków można wydać na zakupy, ile trzeba zapłacić składki, ile razy można pojechać na wycieczkę i umie rozliczać różne rzeczy i robić przelewy i wyliczać jakieś podatki. Chyba chodziło o „policzyć”, ale może mamie będzie smutno, jak jej powiem, że znów się pomyliła. No i nie wiem, co tam w pokoju można przelewać, bo nie widziałem żadnych pojemników. Tam są takie maszyny do drukowania i komputery i jak pytałem taty, czy można je ochlapać wodą, to powiedział, że nie. Więc chyba nic nie można przelewać, no bo wtedy można popsuć maszyny. No to musiało się mamie coś pomylić, no bo nic mi tutaj nie pasuje. Ech ta mama…. Ja trochę umiem liczyć, mam dużo pieniążków w skarbonce. I lubię mieć pieniążki, dostawać na urodziny i kupować zabawki. Mam taką specjalną skarbonkę, która wciąga pieniążki i żeby je wyjąć trzeba wpisać specjalny kod, to znaczy szyfr. Nikomu nie powiedziałem, jaki mam szyfr, bo to mój sejf. Uzbierałem już dużo i ciągle zbieram, czasem sobie liczę, bo lubię wiedzieć ile mam pieniążków. To jak już trochę umiem liczyć i lubię dostawać pieniążki, to chyba mogę być książkowym? Wtedy będę liczyć ile pieniążków muszę mieć, żeby kupić cały sklep z zabawkami, albo dwa. Mama mówi, że u mnie w pokoju to już jest jak w sklepie z zabawkami, ale ja nie mam pojęcia, o co tej mamie chodzi. No i jak się kąpię wieczorem, to przelewam wodę przez takie fajne wodospady wannowe i mam specjalne kubeczki. Więc jak trzeba przelewać, to też umiem. To chyba sobie poradzę. Bo chyba chłopaki mogą być książkowym? Z panią Marzenką w pokoju jest też pani Beatka. No taka druga, co też umie liczyć. Nie ta z naszej grupy. Pani Beatka też umie liczyć i umie robić rzeczy na komputerze. Też jest bardzo miła, ale inaczej czaruje. I wypisuje takie specjalne papierki dla rodziców i dla pań. Te papierki są bardzo ważne, bo mama ich nie wyrzuca. I pani Beatka też pilnuje, tylko nie pamiętam czego. Ale do pani Beatki chodzą nasze panie i moja mama też, to chyba też jest bardzo ważna. I można u niej zapłacić pieniążki, a ona da specjalny bilecik. No i wygląda jak moja ciocia, tylko ma dłuższe włosy. Pewnie sama też jest super ciocią! Byłem w tym pokoju kiedyś z innymi dziećmi, on jest mały i nie jest taki kolorowy, jak nasze sale. Bo nasze sale są bardzo kolorowe! Jest sala zielona, niebieska, żółta i fioletowa. Każda inna i każda fajna! I mamy super rysunki na ścianach, takie bajkowe, to znaczy z bajek. Jest Bambi i król lew i Arielka z Neptunem i takie Tęczowe Misie. I mamy też dużo kolorowych zabawek, nie tylko rysunki. Trochę mi smutno, że pani Marzenka i pani Beatka nie są z nami w sali. Nie mogą się z nami bawić i muszą siedzieć same w pokoju. Ciekawe, czy też jest im smutno? Bo chyba nie mogą się bawić, tylko muszą pracować. Bo jak się jest dorosłym, to trzeba pracować, nie ma wyjścia. Bo tylko dzieci nie muszą – a nawet nie powinny. Dzieci powinny się bawić i nie przejmować sprawami dorosłych – moja babcia tak mówi. Więc pracują tylko dorośli, żeby zarabiać pieniążki. Tata mi tłumaczył, ale nic nie zrozumiałem. Co to jest ta admistacja? I czy jak się pracuje, to nie jest nudne? Bo tak zupełnie bez zabawek, to ja nie wiem... 5 Maj. Jak będę dorosły, to będę duży i silny! To już postanowione. I wygram zawody rowerowe! Bo ja już umiem jeździć na rowerze i do tego zdrowo się odżywiam. I jak nie zapomnę, żeby tak robić do dorosłości, to mi zostanie i zdrowie i silne mięśnie. Tak mówi mama. I mówi też, że można wygrać zawody rowerowe jak się jest książkowym albo kucharzem albo kim się chce. Bo to jest tak dodatkowo. To znaczy, że zawsze można jeździć na rowerze. W przedszkolu jeździmy na rowerze, bo to bardzo zdrowe i coś tam robi z mięśniami. Tata mi tłumaczył, ale nie pamiętam wszystkiego, tylko że będą silne. I moje nóżki nie będą się męczyć jak będę biegał i chodził. Jeżdżę rowerem do przedszkola codziennie, bo to taki ważny miesiąc i wszyscy jeździmy i zbieramy naklejki. Można przyjechać też hulajnogą albo rolkami, też dostanie się naklejkę. Ja przyjeżdżam z mamą rowerem, ale czasem też hulajnogą. Można jeździć zawsze jak jest pogoda, nie tylko w maju, ale ten maj to taki rowerowy czas. Tak mówią panie i mama. Ja lubię jeździć rowerem, jeździmy z mama na wycieczki i na plac zabaw i wcale mi się nie męczą nóżki już. Na początku to jeździłem tylko do przedszkola i na plac zabaw, bo mnie bolały nóżki i rączki. Mama mówiła, że za mocno ściskam – to znaczy za mocno trzymam rower. Teraz już umiem trzymać inaczej i nawet się nauczyłem jeździć bez jednej ręki. To znaczy, umiem się podrapać po nosie i się nie przewracam, jadę prosto. Ale nie umiem wcale nie trzymać kierownicy. Boję się tak robić, bo można się przewrócić, a mama mówi, że to trochę niemądre i niebezpieczne. U nas w przedszkolu, to na rowerach bardzo dobrze zna się pan Michał. I nawet na bieganiu! Nawet chyba bardziej na bieganiu. Bo on jest takim ćwiczeniowcem, zna się na ćwiczeniach i na rowerach i na bieganiu i ćwiczy z nami w sali też. Ale nie tak, jak pan Paweł od zajęć sportowych. Bo pan Michał jest też z dziećmi w innej grupie, nie tylko bierze nas na zajęcia. I on jest zawsze uśmiechnięty i układa nam tory przeszkód i fajne konstrukcje, żebyśmy się super bawili i ćwiczyli równowagę i różne takie ćwiczeniowe sprawy. I można ćwiczyć bez butów! Ja nie pamiętam jak to się nazywa, bo to jest trudne do zapamiętania. Ale dzieci ćwiczą też z panem Michałem w kulkach i na takich fajnych linkach. I chodzą do innej sali i czasem robią naprawdę super rzeczy. Pan Michał jest mądry i dużo wie, dzieci się od niego dużo uczą. Ja nie, bo w mojej grupie są same panie, ale Olek mi opowiadał. On jest z grupy fioletowej i jest starszakiem, to wie! To znaczy, ja też będę chodził do pana Michała, tylko powiem mamie, że chcę. No i tam jest jeszcze pani Iza. Pani Iza też jest biegaczką i też jest sportowa! Jest z dziećmi w grupie z panem Michałem i razem są tacy usportowieni. Pani Iza jest bardzo miła i się uśmiecha. Ma długie włosy i takie urządzenie za uchem, które jest na pewno jakimś super szpiegowskim gadżetem, widziałem w bajce, jak to się naciska i mówi i kontaktuje z bazą. I strasznie dużo umie i zna zabawy. Pewnie jest jakimś tajnym agentem, który pracuje pod pokrywką. Czy jakoś tak. Ciekawe, co szpieguje? A może tu jest jakiś skarb i trzeba go pilnować? Mama mówi, że pani Iza ma takie tajne zadanie pilnować największego skarbu na świecie, czyli nas. Ale ja myślę, że to pewnie jakaś ukryta kopalnia diamentów. Albo tajna baza pod podłogą? Muszę się tej pani Izie przyjrzeć, gdzie ona chodzi i czy ma jeszcze jakieś szpiegowskie sprzęty. Bo inspektor gadżet to ma poukrywane w płaszczu różne sprzęty, może pani Iza też? I widziałem, jak Pani Iza przychodziła do Pani Kasi i mówiły coś sobie na ucho. Pewnie jakieś tajne informacje. Tak samo jak pan Michał, umie też robić zajęcia pani Kasia. Taka inna pani Kasia, nie ta z mojej grupy. To znaczy, nie zupełnie tak samo. Ona wymyśla trochę inne zajęcia. Gra na 6 a my przecież już prawie wszyscy umiemy mówić. A im ktoś musi zaglądać do głowy, bo oni jeszcze nie wszyscy potrafią, a pani Beatka to dobrze robi. Trochę tęsknimy, ale możemy przejść przez szatnię i się spotkać, bo przecież jest zaraz za drzwiami. Ci, którzy jeszcze dobrze nie mówią, mogą ćwiczyć z panią Martą. Pani Marta zna się na mówieniu . Jak ktoś nie mówi dobrze, albo przekręca słowa, albo czegoś nie umie, to pani Marta mu pomoże się nauczyć. Te zajęcia są fajne, bo robimy też ćwiczenia buzią! Takie różne gimnastyki językiem i otwieramy szeroko buzię albo dmuchamy przez słomki i robimy wyścigi kuleczek. I próbujemy dotykać językiem do nosa. Ale nie można mieć kataru, bo jak się uda dotknąć nosa, a będzie katar, to będzie bleeeeee fuj! Ja kiedyś widziałem na placu zabaw, jak taki jeden chłopak jadł rogalika z czekoladą i umazał sobie nos i normalnie sobie oblizał czekoladę z nosa! Ja zupełnie tak nie umiem. Próbowałem i mi się wcale nie udawało. Za to umiem dmuchać w słomki, bo jak się kąpię i siedzę w wannie, to sobie robie takie wielkie bańki słomkowe. Mama mi nalewa do kubeczka wodę z płynem i ja dmucham bańki i one spadają na wodę i robią się na pół! Wcale nie pękają. To fajna zabawa jest. Pani Marta po nas przychodzi i idziemy do niej do pokoju, tam jest cicho i możemy rozmawiać i ćwiczyć. Czasem chodzimy w kilka osób, to znaczy po dwa, bo wtedy mamy parę do zabawy, a czasem ćwiczymy z panią Martą bez kolegi czy koleżanki. Jest jeszcze jedna pani, co umie tak ćwiczyć buzią. Nazywa się pani Agnieszka i jest jak dama. Ja kiedyś widziałem taki film, jak taka dama mówiła (moja mama go oglądała) i ta pani Agnieszka też tak mówi, jak dama. Ja nawet przez chwilę myślałem, że może jest królewną albo księżniczką i przyszła z pałacu, bo one tak właśnie mówią, ale mama powiedziała, że chyba nie. Tylko bardzo ładnie mówi. A ja pomyślałem, że pewnie przychodzi do przedszkola w takiej damowej sukni, ale się przebiera, żeby się zmieścić w drzwi. Bo w pałacach to są takie duże drzwi, żeby można było chodzić w wielkich sukniach, a w przedszkolu to zupełnie mniejsze. Ale wcale nie przychodzi w takiej sukni i nie ma loków, tylko normalne ubranie. Widziałem przez okno, że miała kurtkę i spodnie jak szła. Teraz częściej robimy sobie wycieczki, żeby spacerować i ćwiczyć nóżki i chodzimy w różne ciekawe miejsca. Nawet chodzimy na łąkę! Ja wiem, gdzie jest łąka i gdzie są stawy i nawet gdzie są kaczki i łabędzie. I jak chodzimy z paniami na spacer, to mamy kamizelki - takie, żeby nas było widać z daleka. Czasem zakładamy kalosze i idziemy skakać w kałużach. To jest super, bo rodzice nie zawsze pozwalają, a w przedszkolu możemy! I możemy bawić się w błotnej kuchni, bo mamy taką w przedszkolu. Czasem jak pada, albo ktoś nie ma dobrych butów, albo zapomni czapkę, to bawimy się w sali. Panie martwią się, żebyśmy nie byli chorzy, bo ominie nas wtedy dużo fajnych zabaw w przedszkolu. Ja nie jestem chory prawie nigdy. Mama mówi, że ja jestem odporny. To podobno znaczy, że żadne bakterie ani wirusy mnie nie zarażają. To znaczy chcą, ale im się nie udaje. Tylko jeden raz bolała mnie głowa i miałem katar, a tak normalnie, to nie mam. Ale wiem, że inni chorują, bo nie przychodzą do przedszkola. Ja bym tęsknił, bo ja lubię przedszkole, ale jak ich boli głowa, to chyba rozumiem, że wolą być w łóżeczku i spać. Listopad. Dziś mi było trochę smutno, bo nie było Kuby, był chory. Ale na szczęście byli Szymon i Stasiek, no i też się fajnie bawiliśmy. Dzieci i dorośli dużo ostatnio chorują. Panie muszą dużo sprzątać, ktoś ważny tak wymyślił, ale mama mówi, że to na trochę. U nas w grupie pomaga teraz 9 pani Hania. Prawie jak pani Ania, bardzo podobnie, tylko jedna literka więcej. Podobnie się nazywają, ale wcale się nie da ich pomylić! Bo zupełnie inaczej wyglądają. Pani Ania ma jasne włosy a pani Hania czarne. Tak jak moje babcie! Moje babcie mają tak samo na imię, ale mają różne włosy. No i inaczej mówią. Teraz pani Hania pomaga nam przy obiadkach i w sprzątaniu. Też jest bardzo miła i często żartuje. Mówi jak moja babcia od taty i ma śmieszne żarty. Pamięta jak mamy na imię, kto jest nieśmiały i kto najwięcej rozrabia. Teraz, kiedy prawie wszyscy chorują, jest dużo sprzątania i panie ciągle wszystko myją i czyszczą. Żeby nie było zarazków. Myją nam zabawki, podłogę i stoliki, a my bardzo często myjemy rączki. Mama mówi, że sprzątanie to wcale nie jest taka łatwa sprawa, bo jak się chce to zrobić porządnie, to trzeba się napracować. To w takim razie nasze panie strasznie dużo pracują! Dają nam jedzonko i jeszcze porządnie sprzątają, a mama mówi, że to wcale nie jest proste. W naszym przedszkolu to jest więcej pań, bo każda grupa ma swoje panie. Ja wiem, że jest jeszcze pani Jola i pani Ela, no i pani Marysia. Pani Ela jest zawsze taka uśmiechnięta, a mama mówi, że uśmiech pani Eli to widać nawet przez ścianę. Mama to trochę chyba oszukuje z tym widzeniem prze ściany, albo ma jakiś supermoce, bo przecież to nie da rady tak zobaczyć przez ścianę. Ja nigdy nie widziałem nic przez ścianę. Trzeba być superbohaterem, żeby mieć moce, a mama chyba nie ma? No sam nie wiem. Pani Ela zawsze wszystkim mówi same miłe rzeczy, bo jest taka bardzo dobra. Jest bardzo radosna, nawet jak musi coś sprzątać, to wcale się nie złości! Tylko się uśmiecha. I zawsze miło wita wszystkich, jak wchodzą do przedszkola! Ja sam widziałem, że różne mamy jak wchodzą do przedszkola, to zdejmują buty, żeby nie nabrudzić. Moja mama zakłada takie niebieskie torebki, ale niektórzy zdejmują buty. To chyba dlatego, że bardzo lubią panią Elę i panią Jolę i inne panie i nie chcą, żeby miały dużo ciężkiej pracy. Ja kiedyś oglądałem taką bajkę – już nie pamiętam jak się nazywała – była tam taka pani, co zawsze robiła same dobre rzeczy i pomagała jak komuś nie wychodziło. I jak ktoś był smutny, to robiła tak, żeby już nie było mu przykro. I zawsze miała taką minę, jakby wiedziała, że zaraz będzie super. I ona była aniołem, takim z nieba! Przyszła do ludzi żeby im pomagać, bo jej było smutno, że tym ludziom jest tak nie za bardzo fajnie. I ja sam nie wiem, może pani Ela też? A pani Jola to nigdy nie żałuje dokładek, jest bardzo serdeczna i kochana!! Jak babcia- ciocia. Zawsze jest miła i tak samo jak moja babcia daje dużo jedzenia jak ktoś lubi jeść, a jak ktoś jest niejadkiem, to mu daje to, co lubi, żeby nikt nie był głodny. Chłopcy mówili, że im pomaga chować warzywa pod ziemniaki, żeby nie było, że dzieci nie zjadły – to taka ekstra tajemnica i nie mogę nikomu zdradzać. Bo wiedzą chłopaki i ja. To nikomu nie powiem, bo obiecałem. No i pani Jola też zawsze się uśmiecha i pomoże na jedzeniu, tak jak pani Ela. Pokroić, albo coś posmarować, wiadomo. Wiem, bo dzieci z innej grupy mówiły. Chyba im powiem, żeby też poszukali miejsca na skrzydła, tak jak u pani Ani. A może wszystkie nasze panie przyszły z nieba? A pani Marysia to jest mama Zuzi z naszej grupy. Ona jest w innej grupie, ale do nas przychodzi. Zawsze mówi miłe rzeczy i jest taka mamowa, że zawsze przypomina i pilnuje i dużo sprząta. I mi poprawia ubranie jak wychodzimy na dwór, tak jak moja mama, żeby mi w plecy nie wiało. I też sprząta. Ja tam nie bardzo lubię sprzątać, bo to męczy. Sprzątamy po sobie zabawki, bo panie mówią, że nie zostawia się bałaganu. Ale ja nie lubię. Sprzątam, bo trzeba. Jak się zabawkę wzięło, to trzeba ją po zabawie odłożyć na miejsce, bo zabawki w sali są wspólne. Ktoś inny też może chcieć się pobawić, a jak się nie odłoży, to będzie trudno znaleźć, bo nie będzie na swoim miejscu. Ale panie muszą być zmęczone po tym pracowaniu! 10 Ja w moim domu to nie bardzo lubię to sprzątanie. Mama się złości, bo mówi że rozkładam zabawki po całym domu i potem leżą wszędzie. Na stole, na podłodze, na krześle, na kanapie...Przecież jak się zacznie zabawę i się zbuduje coś, to się nie sprząta, bo wtedy się psuje zabawa. A do bazy to trzeba przynieść figurki albo inne zabawki i jak najpierw dużo buduję i ustawiam, to przecież nie można popsuć. A moje przytulanki z oczami to mi pilnują mojej budowli w nocy i też nie mogą iść do worka z zabawkami. Styczeń. Ciekawe, czy nasze panie to się zawsze lubią i nigdy nie kłócą? Bo ja nigdy nie widziałem, żeby były obrażone. Albo żeby się pokłóciły. A ja się czasami obrażam i mama mówi, że to są emocje i że jak się uspokoję, to już nie będę się gniewał. I inne dzieci też się czasem obrażają. Ale panie, to nie. Jak się jest dorosłym, to przecież też się ma emocje, bo mama też się czasem obraża. I moja siostra też. I nawet płaczą i się śmieją, a moja siostra to nawet krzyczy. Te emocje, to mogą być dobre i złe, chociaż mama mówi, że nawet te złe, to są dobre, bo mogę je poznać. To znaczy, że jak się zezłoszczę, to wiem, co to znaczy. I że jak mi smutno, to potem rozumiem kogoś, komu też jest smutno. A nasze panie to ciągle się uśmiechają i są wesołe i miłe i nic a nic się nie obrażają. To może nasze panie mają tylko te dobre emocje? No ale skąd wiedzą, że jest komuś smutno? Może kiedyś też się smuciły, ale im przeszło? Ja dziś się obrażałem na Czarka, ale już nie pamiętam dlaczego. I płakałem i miałem katar. Ale potem już nie płakałem. Bo ja się nie gniewam jakoś bardzo długo, bo ja Czarka bardzo lubię. Inne dzieci też lubię, bo ja lubię wszystkich, ale kilku chłopaków to jakoś tak bardziej, bo się lubimy razem bawić. A dziewczyny to mają swoje przyjaciółki, a jak się pokłócą, to też płaczą. Ale one pamiętają na co są obrażone i się czasem nie chcą bawić kilka dni. Ja też czasem płaczę, bo dzieci jak się złoszczą, to czasami płaczą. Ciekawe czy pani Kasia i pani Jowita to też są przyjaciółki? Jeśli tak, to chyba powinny powiedzieć dziewczynom w naszej grupie, jak się nie kłócić. Chyba, że jak dorosną, to im przejdzie i nie będą się obrażać. Pani Kasia jest zawsze uśmiechnięta i miła. Jak komuś jest smutno, to go przytuli, albo rozśmieszy. Niektórzy to rano muszą się przytulić do pani Kasi, bo inaczej nie mogą się bawić. Pani Kasia umie wymyślać fajne zabawy i pomaga nam robić różne prace. A jak mamy karę, to wcale nie wymyśla strasznych kar, tylko takie małe, niestraszne. Pani Jowita też ciągle się uśmiecha i dużo z nami rozmawia. I mówi ZASADY. Też się umie wygłupiać, ale jest też taka mądra i zna się na psach. Bo Pani Jowita ma Lusię, to jest super pies, który do nas przychodził do przedszkola i robił piesoterapię. To jest pies, który jest bardzo mądry i możemy się uczyć o psach, jak Lusia przychodzi. Ja nie mam psa, tylko mam kota i królika. I chomika. I nawet mam mrówki i świerszcze. Ale nie mam psa, więc to super, że mogłem poznać Lusię. A Pani Kasia też ma psa, ale on był tylko raz w przedszkolu. Jest dużo mniejszy niż Lusia i cały biały. Tata mówił, że my też mieliśmy psa, ale kiedyś, jak jeszcze się nie urodziłem. To dlaczego nie poczekał na mnie tylko sobie poszedł do nieba? Przecież ja chciałem mieć psa, jakby poczekał, to bym się z nim bawił i bym go głaskał. Moja siostra powiedziała, że to była suczka, dziewczynka i że była już pieskową babcią i poszła do nieba, bo miała dużo lat. Szkoda. Pani Jowita to chyba będzie kierownikiem. Bo zawsze dużo wie i umie załatwiać sprawy. A moja mama mówi mojej siostrze jak trochę rządzi, że powinna pracować na stanowisku kierowniczym, jak jest taka mądra i chce zarządzać ludźmi. I że mamą rządzić nie będzie. Ja nie 11 widać, to moja mama mi powiedziała. To chyba niemożliwe, bo dzieci są małe, a ona jest już duża. To jest pani Nina, ja ją znam, bo ona czasem do nas przychodzi. Ale mama mówi, że ja też kiedyś urosnę i będę duży jak pan Michał, albo pan Rysio ale dalej będę jej syneczkiem. Dziwne. To wtedy się już jest dorosłym, a nie dzieckiem! No ale skoro mama tak mówi, to chyba tak jest, bo ona nie oszukuje. Ja myślałem, że dzieci są małe i potem już nie, a jak się jest dużym, to też się jest dzieckiem, tylko już nie widać, bo się urosło. Mama mówi, że pani Marysia pewnie była super wzorem dla pani Niny, taką superbohaterką. I Pani Nina też pracuje w przedszkolu, bo jej się to spodobało. No i pani Nina też jest teraz superbohaterką. To chyba dziedziczne. Ciekawe, czy ma takie same supermoce? Chyba nie, bo w bajce widziałem, że każdy superbohater ma inne. A trzeba mieć supermoce, żeby tak wszystko umieć. A Pani Nina to ma też moc jogowania! Potrafi się wygiąć jak sprężynka, ja wcale tak nie umiem. A Pani Nina, to chyba mogłaby pracować w cyrku jak taka pani w błyszczącym kostiumie, co zwija się w kulkę! I każdy w przedszkolu umie coś super. I jest trochę superbohaterem, bo nikt inny tak dobrze nie umie tego wszystkiego robić, jak nasze panie. A w niebieskich jest też pani Jola. Łatwo zapamiętałem, bo ma kolorową grzywkę! Pani Jola też przychodzi czasami i jest jak taka dobra wróżka z bajek. Pasuje do naszego przedszkola, bo też jest bardzo miła i kolorowa i zawsze uśmiechnięta i nam pomaga i się z nami bawi. Pani Jola też dużo pracowała z dziećmi i jest trochę jak babcia. Zawsze pomaga, tłumaczy i robi z dziećmi zajęcia. Październik. Zaczyna się robić jesień. Nasza grupa to jest teraz ŻÓŁTA, jak liście na drzewach! Już się całkiem dobrze znamy, zupełnie jak taka duża rodzina! Z panią Kasią i panią Karoliną całkiem dużo pracujemy, bo przecież nie ma co się lenić. Pani Karolina przyszła do nas do grupy i teraz jest z nami. Pani Karolina wita nas rano zawsze uśmiechnięta i też nas przytula i nam pomaga. Lubię ją. Znamy już prawie wszystkie panie w przedszkolu i jesteśmy już prawie starszakami! A jak byliśmy w niebieskich, to poznałem panią Krysię. Ona zna chyba wszystkie piosenki i gry! I wierszyki! Bo jak się dużo pracowało z dziećmi, to się dużo umie i dużo pamięta. I jak dzieci się nudzą, to można wtedy zmieniać zabawy raz dwa, bo się ich dużo zna. Moja mama mówi, że Panią Krysię to by mogła reklamować taka pani ze Starego Miasta, co sprzedaje pańską skórkę: Człooooowiek wierszyk, człoooooowiek piosenka, ryyyymy na każdą okazję, zabaaaaawy w kole, do wyboru do koloru, zawsze dobrym humorem, zapraszamy! Bo Pani Krysia też jest trochę jak moja babcia od mamy. Wszystkie dzieci ją lubią. Jest miła i mądra i bardzo dużo umie. Mama mówi, że też ma DOŚWIADCZENIE. Ja wiem, co to jest. To znaczy, że ktoś już coś poznał i teraz już wie. My mamy w przedszkolu taką salę doświadczania świata. To jest zupełnie inna sala! Ona nie jest taka duża, ale tam są różne światła i sprzęty i można dotykać i oglądać i słuchać. Możemy tam doświadczać, to znaczy poznawać różne rzeczy – panie mówią, że jakieś bodźce czy coś. Tam można słuchać muzyczki i dotykać wszystkiego i są super światełka i takie świecące rurki. No fajnie tam jest. Styczeń. 14 Pani Karolina ma w brzuszku dzidziusia i niedługo nie będzie mogła do nas przychodzić. My chyba jesteśmy czarodziejami na dzieci, bo panie jak do nas przychodzą do grupy, to mają potem dzidziusie w brzuszku i potem je urodzają. Chyba wszystkie panie, które by chciały dzidziusie, powinny do nas przychodzić do grupy! Jest zima i zjeżdżamy z górki na jabłuszkach. Ja strasznie lubię się bawić na śniegu!!! To jest ekstra! Lubię zimę, bo jest śnieg, są prezenty i Mikołaj i zjeżdżanie i choinka i robimy aniołki na śniegu. Nie chodzę teraz na plac zabaw gdzie jest rakieta, bo jest za zimno i nie ma dzieci. Byłem raz, ale mi się nudziło, bo nie było nikogo i szybko zmarzłem. Ale lubię być długo w przedszkolu, bo mamy górkę i zjeżdżamy razem z chłopakami. Tata zawsze na mnie czeka, bo nie chcemy wychodzić z Szymonem i z innymi chłopakami, bo się super bawimy. Mamy super zabawę, ale mamy też dużo zajęć. Robimy dużo prac plastycznych i uczymy się wierszyków i piosenek. I mieliśmy zdjęcia z taką panią fotograf i mama mi powiedziała, że to się nazywa sesja świąteczna. Robiliśmy sobie zdjęcia sami i z kolegami, mama powiedziała, że kupi mi wszystkie, bo wyszły super. I będzie wigilia i przyjdzie Mikołaj. Ja chyba najbardziej lubię ubieranie choinki i prezenty. Bo ja zakładam bombki sam, czasem tylko pomaga mi siostra. Mama przyczepia światełka i takie łańcuchy, ale bombki to ja. A moja siostra wiesza na górze, tam, gdzie ja nie dosięgam. Bo nasza choinka jest duża, taka większa od taty, to tam wysoko nie sięgam. A prezenty, to wiadomo. Najlepsze! Mikołaj w zimie ma dużo pracy i do naszego przedszkola przynosi prezenty trochę wcześniej niż do domu. Ja się zawsze nie mogę doczekać, bo ja lubię dostawać prezenty. Kwiecień. Mamy nowego kolegę, Makara. Przyjechał do nas z Ukrainy, bo tam jest wojna. Ja kiedyś widziałem wojnę w telewizorze i wcale mi się nie podobała. Makarowi chyba też się nie podoba, bo jest czasem smutny. On nie umie za bardzo mówić po polsku, ale umie pokazywać. Zawsze jak przychodzi do przedszkola, to najpierw się przytula dużo z panią. Jesteśmy dla niego mili i mu pomagamy, bo trochę nie wie, jak to u nas jest. To mu podpowiadamy. W przedszkolu jest kilka nowych dzieci, które przyjechały z Ukrainy. I wszystkim pomagamy się bawić i pokazujemy jak jest u nas w przedszkolu. Ja bym nie chciał, żeby i u nas była wojna, bo to jest niedobre. Dlaczego dorośli zaczęli wojnę? Czy oni nie wiedzą, że ona jest zła? Ja się chyba nie będę już bawił w strzelanki. To znaczy, ja się mało w to bawię, tylko wtedy jak przyjeżdża Paweł, taki mój sąsiad, on też jest z Ukrainy. Paweł ciągle strzela w takiej grze z karabinem, ale ja to chyba nie chcę. Mama mówi, że jej się to nie podoba, bo to okropna gra. To ja nie będę się w to bawił. Zrobiliśmy z mamą porządki. Powybierałem swoje zabawki, takie całkiem nie zepsute, żeby je oddać dzieciom, które nie mają się czym bawić. Mama powiedziała, że jest ze mnie dumna, bo oddałem dużo fajnych zabawek i nie jest mi zupełnie smutno. Dzieci z naszej grupy też oddawały swoje zabawki i ubranka (ja też oddałem!), nawet rodzice się dzielili i dawali rzeczy z domu. Mama spakowała duuuużo kartonów, chyba ze trzydzieści albo sto i przyjechał ogromny samochód i je zabrał. No i babcia Kuby przyszła do przedszkola, to jest pani Kasia, teraz pracuje w kuchni i ona też umie wymyślać jedzenie! Kuba mówi, że ona też wie jak gotować i umie wymyślać jedzenia, jest dobra w sprzątaniu no i jest zawsze miła. Pasuje do naszego przedszkola. Przywozi dzieciom śniadanko z 15 innymi paniami, pomaga zrobić kanapkę albo coś pokroić i też zawsze się uśmiecha. Nie jest w naszej grupie, ale spotykamy się na korytarzu, albo czasem przychodzi, to wiem. I sprawdza Kubie czy mu nie wieje w plecy i w uszy i czy nie jest mu zimno. I czy nie jest głodny. W przedszkolu pomaga w kuchni, ale w domu, to jest jak główna kucharka i umie rządzić, a w pracy to już nie musi. Babcia Kuby ma jasne włosy, zawsze jest uśmiechnięta i czasem do nas zagląda. Zna nas, bo jeszcze nas pamięta, jak przyprowadzała Kubę do przedszkola, to nas zapamiętała. Czerwiec. Było mi smutno, bo pani Kasia już z nami nie będzie po wakacjach. Idzie do innej pracy, w szkole. Będziemy za nią tęsknić, bo jest fajna. Był tort i słodycze i pani Kasia płakała trochę, ale mama mówi, że to z ruszenia. No trochę się ruszała, to prawda. Na przykład wtedy, jak miała katar od płakania, to wtedy trochę. Ale takie ruszenie nie boli, więc nie wiem, co ją bolało. Bo najpierw zaczęła płakać, a potem mama mówiła o tym ruszeniu. Na szczęście przeszło. No i dostała tort! Ja bym się cieszył, tylko ja chyba nie lubię tortów. Ale lubię prezenty, to bym się cieszył z prezentu. A jak pani Kasia pójdzie do szkoły, to będzie miała prezent na pamiątkę. No i kilka dzieci z naszej grupy też idzie do szkoły. Ale chyba nie do tej samej, co pani Kasia. Szymon, Janek, Eryk, Łucja i Zuzia idą do pierwszej klasy, bo mają siedem lat! My idziemy do szkoły dopiero po jeszcze jednych wakacjach. Teraz to ja już wiem, co to są wakacje i bardzo je lubię. Wtedy dużo mogę spać i jeździmy na basen i nad rzekę i do babci do lasu. Przedszkole też lubię, no oczywiście, ale wakacje są super. Wrzesień. Juuuuhuuuuu, jestem starszakiem!!!! Jesteśmy teraz FIOLETOWI. To najstarsza grupa w przedszkolu. Jest nas dwadzieścia pięć dzieci. Nie wszyscy mamy 7 lat, niektórzy mają mniej, ale są też mądrzy i duzi. Ja będę miał niedługo siedem lat. W zimę, jak będą ferie. I będę miał imprezę urodzinową! Mama mi obiecała. Wszyscy mamy urodziny i bawimy się razem, bo wszyscy się zapraszamy. Ja bardzo lubię urodziny i bardzo lubię moją grupę! Jest osiem dziewczynek i siedemnaście chłopców. Mamy też panią Jowitkę, panią Jolę, panią Beatkę i panią Ewelinę. Pani Ewelina jest super! Jest bardzo miła i nas polubiła i my ją też. Dużo z nami pracuje, robi zajęcia i różne prace i dużo się uśmiecha. Pani Ewelina jest trochę nowa, ale dobrze sobie radzi i już zna przedszkole. Mamy też żółwia, takiego wodnego! Pani Ewelina go przyniosła, teraz mieszka u nas w sali. Nigdy nie miałem żółwia, to będzie zupełnie pierwszy raz. Ja bardzo lubię nasze panie. One są strasznie mądre. Pani Jola, to teraz z nami się uczy w grupie i jest naszą panią, tak jak kiedyś była w niebieskich. Ona też ma DOŚWIADCZENIE, a mama mówi, że dużo pracowała z dziećmi i nawet była SZEFEM. To jaka ona musi być mądra! Szef to musi być bardzo mądry, tak jak kierownik. A pani Jola jest też taka babciowa i lubi książki o zwierzętach i krajach ale nie lubi, jak jest głośno. Zawsze nam mówi, żebyśmy pracowali w książkach i „fioletowa grupa, ciiiiiszej”. Bo my bardzo głośno mówimy! Ale panie są fajne i się na nas nie złoszczą. Pani Jowitka jest teraz takim prawie szefem, tak, jak mama kiedyś mówiła. No i wszystkie panie z nami się uczą, żebyśmy w szkole sobie super poradzili. Teraz nas uczą trochę literek i mamy książeczki, całkiem podobne do takich w szkole. Umiemy też dzielić na sylaby, 16 Podobno jak pójdzie do szkoły, to ją rozniesie. No nie wiem. Przecież nikt nie jest taki silny, żeby nosić szkołę! 23. WOJTEK jest w naszej grupie krótko, przyszedł do nas niedawno. Jego tata to pan Michał! Pracuje w naszym przedszkolu, tak jak mama Marka. Lubimy się razem bawić, bo on też jest trochę łobuziakiem i razem psocimy. Ale tylko troszkę! Wojtuś uwielbia klocki LEGO i sport, może cały dzień spędzić na budowaniu, albo na boisku. W jego towarzystwie nie sposób się nudzić! 24. CZAREK jest grzeczny, miły i wesoły, ale czasem też się złości. Zawsze razem bawimy się klockami, pluszakami i w różne zabawy. W przedszkolu najbardziej lubi kluski leniwe, pierogi, spaghetti i naleśniki. I Kubę G. 25. DAWID W. jest radosny i uśmiechnięty. Lubię się z nim bawić dużymi waflami i klockami lego. Bawi się ze wszystkimi kolegami i koleżankami, bo mówi, że każdy jest na swój sposób fajny. To cała nasza grupa. Oby panie teraz zapamiętały, bo to było całkiem trudne, żeby tak wszystko powiedzieć. Jeszcze trzeba zrobić jakieś zdjęcie, albo rysunek. A to wcale nie jest takie proste, bo ja umiem rysować, ale nie umiem tak bardzo tak samo jak na prawdziwo. Ale spróbuję. Grudzień. Pani Ewelinka ma w brzuszku dzidziusia (mówiłem!!! Nasza grupa czaruje dzidziusiowo! Dużo naszych pań ma teraz dzidziusie) i chyba niedługo nie będzie mogła do nas przychodzić. Jeszcze przychodzi, ale ma coraz większy brzuch, bo tam rośnie dzidziuś i jak już będzie całkiem duży, to pani przestanie do nas przychodzić, bo będzie odpoczywać. A potem dzidziuś się urodzi w szpitalu. Pewnie przyjdzie do nas nowa Pani – ciekawe, czy będzie fajna? Mama mówi, że nie mogę skakać pani Ewelince na brzuch, bo podobno lecę jak pocisk – mogę zrobić krzywdę dzidziusiowi. Luty. Mamy już nową panią. To pani Dominika. No znowu fajna pani! Mama mówi, że pani Dominika to trochę uczy dorosłych, jak się obchodzić z dziećmi. Ona ma konto na INSTAGRAMIE i jest mądra i się zna jak pracować z dziećmi. Jest taka internetowa. Ja wiem co to jest internet, bo gramy z chłopakami w gry. Moja mama to jest mądra. I mamy innych dzieci w mojej grupie też są mądre i tatusiowie też, ale są takie mamy i tatusiowie innych dzieci, co nie wszystko wiedzą i mogą się nauczyć. No i wie jak z nami pracować, bo zna się na dzieciach. Pani Dominika już ma dzidziusie, więc może nie będzie miała już dzidziusia w brzuszku, bo sobie urodziła wcześniej. Może do nas przychodzić i się z nami uczyć i bawić. Robi z nami dużo prac w książeczkach. I odwraca klepsydrę, żeby była cisza, bo my jesteśmy głośno i czasem trzeba nas uciszać. Zawsze nas wita uśmiechnięta i wychodzi do rodziców do szatni i rozmawia i mama mówi, że to się jej bardzo podoba. Dziś z chłopakami rozmawialiśmy o paniach z innej grupy, bo ja nie znam ich dobrze, ale koledzy mi mówili. Jak mamy iść do szkoły, to możemy potem zapomnieć i sobie opowiadaliśmy, żeby zapamiętać. Ja nie pamiętałem wszystkich pań. Bo one czasem z nami są w grupie, ale nie 19 dużo i musiałem zapytać. Bo niektóre też są nowe, jak kilka dzieci. I są jeszcze takie panie, co nie są nowe, ale teraz nie pracują i niedługo wrócą. I ja zapomniałem. Pani Kasia jest w zielonej grupie i jest specjalna. Pomaga Pani Klaudii i Pani Oli, bo one pracują w zielonej z maluszkami. Wygląda jak moja ciocia od taty i też ma ma ZASADY. Chłopaki mówili. Pani Kasia baaaaardzo długo pracuje z dziećmi i strasznie dużo wie. No i też jest artystyczna, bo ja słyszałem, że umie śpiewać i grać na pianinie! Czyli jest jednocześnie piosenkarką i muzyczką? I do tego panią nauczycielką do zadań specjalnych. No i jeszcze umie pomagać dzieciom i paniom, a to wcale nie jest łatwe. Ciekawe, czy też jest taką agentką specjalną? To całkiem możliwe. Pani Klaudia jest teraz w zielonej, bo już wróciła do przedszkola. Jej dzidziuś jest już duży i mogła do nas przyjść. Zna się na maluszkach, bo jak ma maluszka w domu, to nie zapomniała jakie są. Umie pracować w przedszkolu, nic nie zapomniała. No i ma jeszcze panią Olę! Pani Ola też umie się opiekować maluszkami. Jest miła i chłopaki mówią, że też robi z nimi fajne rzeczy. Z dziewczynami też! Ja widziałem, jakie oni robią prace plastyczne, bardzo ładne! I mają takie rysunki na szybach i różne takie ozdoby. I pani Ola to wymyśla i im pomaga. Bardzo lubi robić ozdoby – wszystko ozdobi! To jest takie ładne! Na okna, na korytarz, do prac, moja siostra powiedziała, że pani Ola musi mieć „czarodziejskie rączki”, które potrafią wyczarować piękne ozdoby i że ona też by chciała tak. Czasem przychodzimy do zielonych po podwieczorku i jest dla nas miła i się uśmiecha. Maluszki to lubią do pani Oli chodzić na przytulasy, bo pani Ola też jest trochę mamowa. Jest jeszcze pani Karolina, ona była w fioletowych i Julka ją bardzo lubi, Julka – siostra Filipa. No i mi powiedziała, bo ja zapomniałem, która to pani. Pani Karolina zna się na rysowaniu i tłumaczeniu i Julka lubiła z nią rysować i się bawić. Dzieci bardzo ją lubią, bo ona potrafi uspokoić jak ktoś jest zły i pomagać jak komuś nie wychodzi. No i zawsze siadała z Julką i ją pocieszała, jak Julka była smutna i rysowała z nią rysunki. Ja wolę układać z klocków i budujemy z chłopakami ale rysunki też czasem robię. Pani Karolina lubi się wygłupiać i rozumie nawet najbardziej szalone pomysły, jest wrażliwa i lubi lepić. Mama Julki mówiła, że pani Karolina też jest specjalna. Zuzia mi mówiła, że coś razem lepiły, ale ja nie pamiętam co, chyba ceratę. Ale ja myślałem, że cerata to jest taki obrus, co może być na dwór, więc chyba coś mi się pomyliło… To było ceracośtam… .Ja czasem widziałem panią Karolinę i ona zawsze była taka spokojna i nigdy nie krzyczała. Może by umiała uspokoić tych złych ludzi na wojnie? Zapytam Julki. O! I była pani Małgosia. Ale też ma teraz dzidziusia i na razie nie przychodzi do przedszkola. Pani Małgosia to czasem do nas przychodziła i jak mieliśmy występy to robiła dekoracje z naszymi paniami. I umie tak jak moja mama, zrobić coś z niczego i wszystko potrafi. Dla Niej nie ma rzeczy niemożliwych, wszystko zrobi. No i też robiła zbiórki i fajne prace plastyczne. I jeździła na rolkach! Pamiętam ją trochę, bo ma włosy jak moja ciocia. No i jeszcze jest mama Marka. Też Pani Kasia! Ona też przyjechała z Ukrainy. Pani Kasia w swoim kraju też pracowała w przedszkolu i wcale nie musiała się tego uczyć. Wszytko umiała! Pani Kasia była z nami w grupie, ale teraz jest w zielonych, bo maluszki potrzebują więcej pań. Pomagała nam i też przywoziła jedzonko, a teraz pomaga u maluszków, a do nas do grupy wróciła pani Beatka. Pani Kasia też jest taka mamowa i się opiekuje. Maj 20 W przedszkolu była NOCOWANKA! Normalnie spaliśmy w przedszkolu, cała grupa! Sami chcieliśmy a rodzice nam pozwolili. Było super! W piątek spakowaliśmy kołderkę, poduszkę, dresik do spania i poszliśmy do przedszkola, ale nie braliśmy tego rano, tylko drugi raz, na 18.00. Nigdy wcześniej nie byłem na noc w przedszkolu i trochę się bałem, ale mama powiedziała, że po mnie przyjdzie, jak mi się znudzi. Trochę się stresowałem, ale zdecydowałem, że pójdę, bo była prawie cała grupa, 20 osób – to duuuużo. I ja też chciałem, chociaż nie wiedziałem zupełnie czy mi się spodoba. To nie była nocowanka dla wszystkich, bo trzeba być dużym i chcieć. Ja najpierw nie chciałem. Ale potem już zdecydowałem, że idę. Jak przyszliśmy z mamą, to od razu pobiegłem razem z innymi dziećmi na podwórko i się bawiliśmy. Były z nami panie i wymyśliły nam super zabawy. Szukaliśmy skarbu i normalnie mieliśmy takie wskazówki i pani Jola je nam czytała. Mieliśmy latarki i szukaliśmy w różnych miejscach na ogrodzie. Było tak super, że mogę tak nocowankować dużo razy! A potem jedliśmy kolację w altance – było dużo jedzenia, bo każdy coś przyniósł i się dzieliliśmy. A jak się zrobiło ciemno, to mieliśmy kino. Oglądaliśmy bajkę – tam była taka dziewczynka w okularach i jej rodzina i oni mieli różne dary. No nie prezenty, tylko dary np. dar kontroli nad florą i aurą, super siłę, doskonały słuch, przewidywanie przyszłości czy zmiennokształtność. Normalnie prawie takie supermoce jak panie w naszym przedszkolu! Bardzo mi się podobało. Trochę mi było smutno jak było już późno i chciałem do domu, ale jednak nie poszedłem, tylko spałem. Było mi za głośno, bo chłopaki chrapali i nie spało się za dobrze, ale i tak było fajnie. Chciałbym jeszcze raz! Mama mówi, że będą jeszcze jakieś super niespodzianki, bo przed nami kilka fajnych okazji, a ja jestem super ciekawy, co to będzie. Narazie mamy rowerowy maj i codziennie jeździmy do przedszkola rowerem. Znów zbieramy naklejki i może wygramy i dostaniemy nagrodę! Mamy na drzwiach do szatni taki duuuuuży plakat i tam są takie kółkowe naklejki, każdy nakleja za siebie, ale panie nam dają. Bo to są specjalne naklejki, nie takie ze sklepu. Takie, co się nie da ich kupić. Czerwiec. Już niedługo nie będziemy przychodzili do przedszkola. Mama mówi, że już niebawem znów będzie wyjątkowy dzień. OSTATNI. A potem jeszcze jeden, znów PIERWSZY. Pójdziemy do szkoły. Mama czasem mi opowiada, że jak zaczynałem chodzić do przedszkola, to byłem małą gapcią a teraz jestem sprytnym, dużym chłopakiem i moi koledzy też. A dziewczynki są sprytnymi, mądrymi kobietkami. Mamy super przedszkole, super grupę i wszyscy się lubimy. Moja mama z innymi mamami i tatusiami dobrze się znają, a my chodzimy razem na place zabaw po przedszkolu i przychodzimy do siebie na zabawy. Mamy i tatusiowie mówią do siebie po imieniu i zawsze się śmieją z naszymi paniami i stoją długo i rozmawiają, zanim sobie pójdą do domu. Mama mówi, że do przedszkola wcale nie chciałem iść, bo nie wiedziałem jak będzie, a potem nie można mnie było wyciągnąć, bo tak mi się podobało. Rodzicom też się podobało, wiem, bo mówili. Jak będzie ostatni dzień przedszkola, albo nawet trochę wcześniej, to będziemy robić spotkanie na pożegnanie i moja mama powiedziała, że pewnie wszystkie mamy będą płakały ze wzruszenia. Tak jak kiedyś pani Kasia. Podobno mamy tak mają. A my dostaniemy prezenty i jeszcze będziemy się super bawić. 21
Docsity logo


Copyright © 2024 Ladybird Srl - Via Leonardo da Vinci 16, 10126, Torino, Italy - VAT 10816460017 - All rights reserved